Trwa wyprzedaż polskich aktywów. Spadają ceny akcji i obligacji, traci złoty. Dlaczego tak się dzieje?
Polski rynek jest cykliczny. Są okresy, kiedy nasze aktywa zachowują się bardzo dobrze, a w innych gorzej. Nasz rynek ma wysokie wahania siły relatywnej. Teraz wracamy do smutnej rzeczywistości, szczególnie WIG20 razi słabością. Po pierwsze wróciło dyskonto za ryzyko geopolityczne. Jest obawa o wynik wyborów w Stanach Zjednoczonych i o przebieg wydarzeń za naszą wschodnią granicą. IPO Żabki też wyssało trochę kapitału z rynku. Pierwsze dni jej notowań nie zachęcają, żeby kapitał wrócił, bo hossy nie ma. W dłuższym horyzoncie mogą być obawy co do tempa wzrostu gospodarczego Polski. Chociaż nasz kraj prezentuje się relatywnie dobrze na tle Europy Zachodniej, to oczekiwania co do wzrostu koniunktury mogły być większe. Kiedy wzrost jest mniejszy, to dla rynku jest to rozczarowanie i oczekiwania co do tempa wzrostu zysków spółek są rewidowane w dół. Oczekujemy wzrostu zysków, ale rynek patrzy na drugą pochodną. Wolniejszy wzrost zaskakuje negatywnie. Niestety powraca też temat wałkowany wiele lat, czyli składu sektorowego naszego rynku. Nie uczestniczymy w hossie technologicznej na rynkach zachodnich, bo w WIG20 nie mamy takich spółek. Przeważają spółki cykliczne, które miały bardzo wysoki wzrost wyników w ostatnich dwóch latach.
WIG20 przełamał we wtorek dolne ograniczenie kanału wzrostowego na poziomie 2260 pkt i wsparcia, które go ostatnio powstrzymywały przed spadkiem. Sytuacja techniczna nie wygląda ciekawie.