Michał Krajczewski, BM BNP Paribas: Raczej trend boczny, a nie bessa na GPW

Na warszawskiej giełdzie prawdopodobny jest szeroki trend boczny. W takim scenariuszu WIG20 może zyskać i dojść nawet do 2400–2500 pkt. To jest możliwe – mówi Michał Krajczewski, kierownik zespołu doradztwa inwestycyjnego w BM BNP Paribas.

Publikacja: 23.10.2024 16:56

Michał Krajczewski, kierownik zespołu doradztwa inwestycyjnego w BM BNP Paribas

Michał Krajczewski, kierownik zespołu doradztwa inwestycyjnego w BM BNP Paribas

Foto: parkiet.tv

Trwa wyprzedaż polskich aktywów. Spadają ceny akcji i obligacji, traci złoty. Dlaczego tak się dzieje?

Polski rynek jest cykliczny. Są okresy, kiedy nasze aktywa zachowują się bardzo dobrze, a w innych gorzej. Nasz rynek ma wysokie wahania siły relatywnej. Teraz wracamy do smutnej rzeczywistości, szczególnie WIG20 razi słabością. Po pierwsze wróciło dyskonto za ryzyko geopolityczne. Jest obawa o wynik wyborów w Stanach Zjednoczonych i o przebieg wydarzeń za naszą wschodnią granicą. IPO Żabki też wyssało trochę kapitału z rynku. Pierwsze dni jej notowań nie zachęcają, żeby kapitał wrócił, bo hossy nie ma. W dłuższym horyzoncie mogą być obawy co do tempa wzrostu gospodarczego Polski. Chociaż nasz kraj prezentuje się relatywnie dobrze na tle Europy Zachodniej, to oczekiwania co do wzrostu koniunktury mogły być większe. Kiedy wzrost jest mniejszy, to dla rynku jest to rozczarowanie i oczekiwania co do tempa wzrostu zysków spółek są rewidowane w dół. Oczekujemy wzrostu zysków, ale rynek patrzy na drugą pochodną. Wolniejszy wzrost zaskakuje negatywnie. Niestety powraca też temat wałkowany wiele lat, czyli składu sektorowego naszego rynku. Nie uczestniczymy w hossie technologicznej na rynkach zachodnich, bo w WIG20 nie mamy takich spółek. Przeważają spółki cykliczne, które miały bardzo wysoki wzrost wyników w ostatnich dwóch latach.

BM BNP Pariba

WIG20 przełamał we wtorek dolne ograniczenie kanału wzrostowego na poziomie 2260 pkt i wsparcia, które go ostatnio powstrzymywały przed spadkiem. Sytuacja techniczna nie wygląda ciekawie.

Wysokie dywidendy płacone są przez spółki, które są w WIG20 odcinane od kursów, co też ma wpływ na poziom indeksu. Ale widzimy zmianę trendu średnioterminowego, nie jest już wzrostowy. Czy to trend boczny, czy spadkowy, to się jeszcze wyjaśni. Była silna fala spadkowa na przełomie lipca i sierpnia. Przez chwilę był powrót ponad 2400 pkt, ale nieudany. Na początku września przyszła kolejna fala spadkowa. Korekta do góry już nawet nie przebiła niedawnej górki. Teraz odpadamy poniżej poziomu 2300 pkt i lokalnych minimów z września. Widać konsekwencję coraz niższych szczytów na wykresie. Zobaczymy, czy będzie kolejny niższy dołek. Jeżeli WIG20 obroni wsparcie w okolicy 2200–2195 pkt, to mogą być szanse na szerszy trend boczny. Jeśli ten dołek będzie wyraźnie przełamany, to będziemy mieli potwierdzenie trendu spadkowego. Najmniejszy wymiar kary to wtedy byłby poziom około 2000 pkt.

Prawdopodobieństwo na szeroki trendu boczny na WIG20 jest wysokie?

Tak, bliżej jest mi do trendu bocznego. Taki scenariusz spinałby się z tym, że możemy mieć u nas dalszą słabość do wyborów w USA. Być może będzie test poziomu wsparcia przy 2195 pkt, być może pojawi się fałszywe wybicie jeszcze niżej (pułapka na niedźwiedzie). Może wtedy rynek odreaguje w myśl zasady kupowania plotek, sprzedawania faktów (tu na odwrót) i wrócimy do trendu bocznego. Trump jest postrzegany jako czynnik ryzyka dla naszego rynku. To za dwa tygodnie będzie wycenione. Jest też czynnik ryzyka w postaci koniunktury gospodarczej. Kierunek rozwoju gospodarczego w naszym kraju mimo wszystko jest wzrostowy. Mieliśmy ostatnio gorsze dane o sprzedaży detalicznej, produkcja przemysłowa jest w stagnacji. Tak samo wygląda to w Europie. Ale patrząc w przyszłość, mamy rozpoczęte obniżki stóp procentowych przez główne banki centralne, co z pewnym opóźnieniem powinno pozytywnie wpływać na cykl gospodarczy. Mieliśmy też pozytywne newsy, jeśli chodzi o chiński stymulus gospodarczy. Władze chińskie zwracają uwagę na słabnącą gospodarkę i chcą ją wesprzeć. To powinno mieć wpływ stabilizujący na wyniki gospodarcze. Widziałbym szanse na to, że krótkoterminowy cykl przemysłowy, który teraz jest słaby, zacznie się stabilizować lub odbijać do góry. Nasza giełda na takie rzeczy jest wrażliwa, więc widzę tu szanse na jej wsparcie. Po korekcie na GPW wyceny polskich spółek znów są atrakcyjniejsze, niż były kilka miesięcy temu. Jakiejś większej bessy bym nie oczekiwał, chyba że gospodarka wejdzie w kryzys, ale nie widzę objawów, które by do tego prowadziły. Jeżeli nie będzie czarnych łabędzi geopolitycznych, to nie będzie argumentów za bessą na naszym rynku. Może być powrót do męczącego szerokiego trendu bocznego.

Końcówka roku może dać trochę oddechu? WIG20 może wrócić do 2400 pkt?

W scenariuszu szerokiego trendu bocznego 2400–2500 pkt jest możliwe do osiągnięcia. Większe prawdopodobieństwo stawiałbym na ten scenariusz, biorąc pod uwagę sezonowości na giełdach.

BM BNP Pariba

Dolar od kilku tygodni jest silny. Trzeba płacić za niego już ponad 4 zł. Skąd ta siła dolara i słabość złotego?

Słabość złotego to premia za ryzyko geopolityczne, odpływ od naszych aktywów giełdowych i napływ kapitału do dolara. Kiedy Fed obniżył stopy o 50 pkt bazowych, mieliśmy lokalny dołek na dolarze i rentownościach obligacji skarbowych. Potem dane z rynku pracy okazały się powyżej oczekiwań, było odreagowanie, dolar się umacnia. Waluty się osłabiają, bo kapitał napływa na atrakcyjniejszy rynek w Stanach Zjednoczonych.

BM BNP Pariba

Rentowności obligacji rosną na wielu rynkach, w USA, w Polsce. Warto się zainteresować obligacjami?

Jeśli chodzi o amerykańskie obligacje dziesięcioletnie, to rentowności w okolicach 4,4–4,5 proc. byłyby atrakcyjne. Relatywnie lepiej powinien zachowywać się rynek długu w Europie, bo poziom inflacji jest niżej niż w USA. Obniżki stóp procentowych przez EBC wydają się pewniejsze. Pojawiają się na rynku inwestorzy, którzy grają na wzrosty rentowności. Mówią, że pełna wygrana republikanów oznaczałaby dalsze zwiększenie wydatków fiskalnych. Rynek się tego obawia.

BM BNP Pariba

S&P 500 nie obawia się wyborów, jest blisko szczytów. Są prognozy wskazujące że wkrótce może nawet przebić 6000 tys. pkt.

Wygrana Trumpa i republikanów byłaby pozytywną informacją dla amerykańskiego rynku akcji. Jeśli wynik w wyborach na prezydenta i w Kongresie będzie mieszany, to zostaje status quo. Hossa może być kontynuowana, ale w wolniejszym tempie. Sektory value, energetyczne czy mniejsze spółki mocniej by rosły niż S&P 500. Pełna wygrana demokratów może być negatywnie odczytana przez amerykański rynek akcji, bo są plany podwyżki stopy podatkowej dla korporacji. Ale ten scenariusz byłby lepszy dla giełd w Europie. Rzeczywiście S&P 500 nie bardzo martwi się wyborami. Poziom 6000 pkt to nie jest jakaś bardzo optymistyczna prognoza. Brakuje wzrostu o około 3 proc. W jeden tydzień indeks może tyle zyskać. Na razie jest optymizm na amerykańskim rynku, co nie wyklucza po drodze korekty.

Notował Grzegorz Balawender

Inwestycje
Proces analizy podwójnej istotności dla ESRS E4 – standardu w zakresie bioróżnorodności i ekosystemów
Inwestycje
Tego nikt się nie spodziewał, czyli wymóg raportowania o bioróżnorodności
Inwestycje
NBP coraz bliżej pierwszej dziesiątki banków centralnych z największymi rezerwami złota
Inwestycje
Kiedy uncja złota będzie kosztowała 3000 dolarów?
Inwestycje
ETF-y na GPW nabierają rozpędu: rekord obrotów, a na horyzoncie nowe instrumenty