Adam Kaptur z Millennium DM?uważa, że decyzja zarządu jest potwierdzeniem trudnej sytuacji spółki i świadczy o dużym zapotrzebowaniu na gotówkę. – Bomi prawdopodobnie chce w ten sposób pozyskać środki na spłatę części zadłużenia i dalszą restrukturyzację detalu – mówi.
Zarząd Bomi nie podaje, jakiej kwoty oczekuje od nabywcy. Nie ujawnia też wyników Rabatu. W raporcie za 2010 r. pojawia się wycena opiewająca na 354,6 mln zł. Eksperci szacują, że teraz spółka jest warta 100–150 mln zł. – Według sprawozdań Bomi EBITDA (zysk operacyjny plus amortyzacja – red.) segmentu hurtowego za ostatnie cztery raportowane kwartały to 25,2 mln zł. Biorąc pod uwagę, że Rabat obejmuje zdecydowaną większość segmentu hurtowego, wartość rzędu 100–150 mln zł wydaje się realna – mówi Kaptur. Na koniec września 2011 r. Bomi miało 91,84 proc. udziałów Rabatu. Chce sprzedać całość lub część tego pakietu.
150 mln zł to górny pułap wycen Rabatu Service przez analityków. Zarząd Bomi nie ujawnia swoich szacunków
Wcześniej planowano wprowadzenie Rabatu na NewConnect. – Decyzja o wystawieniu spółki na sprzedaż jest dla mnie konsekwencją zawirowań na rynkach finansowych, które uniemożliwiają wyjście z inwestycji przez debiut – mówi Kamil Szlaga, analityk KBC Securities. Jego zdaniem nie jest to dobry czas na sprzedaż takich aktywów. – Eurocash koncentruje się na konsolidacji biznesu dystrybucyjnego Emperii, a pozostali znaczący gracze, jak Makro czy Selgros, są bardziej nastawieni na hurtownie cash &?carry. Uważam też, że uczestnictwo funduszy private equity jest mało prawdopodobne – dodaje.
Bomi jest w trudnej sytuacji finansowej. Po trzech kwartałach 2011 r. grupa była 5,5 mln zł na minusie. Wyniki hurtu, w skład którego wchodzi Rabat, są lepsze od rezultatów detalu. – Być może jednak środki ze sprzedaży pozwoliłyby na przeprowadzenie bardziej radykalnych zmian w sieci delikatesów, co z kolei przełożyłoby się na jej szybszy powrót do rentowności – mówi Szlaga.