Z dwóch czy trzech ofert, które mieliśmy, wybraliśmy Seko. Widzimy same plusy tej transakcji. Wilbo produkuje konserwy, a Seko marynaty. Nasza oferta świetnie się uzupełnia. Seko ma niewykorzystane moce produkcyjne. Wilbo będzie mogło w zakładzie w Chojnicach produkować marynaty pod marką Neptun – zapowiada Tomasz Konewka, prezes Wilbo. Dobrej myśli jest też Kazimierz Kustra, szef Seko. – Wilbo to dobra firma. Wystarczy poprawić kilka rzeczy i czekać na zyski – mówi.
Giełdowy Graal uważa jednak, że spółce Wilbo może być trudno zaistnieć na rynku marynat. – Są już na nim dwa silne brandy: Lisner i Superfish (spółka zależna Graala – red.). Nie ma miejsca na trzeci – mówi Robert Wijata z zarządu Graala. Twierdzi, że Seko razem z Wilbo nie stanowią dla Graala zagrożenia. – Mamy mocną pozycję na rynku – mówi.
Rewolucji w branży nie spodziewa się też Andrzej Cieślik, prezes firmy Contimax. – Przede wszystkim gratuluję panu Kustrze decyzji. Uważam, że była bardzo odważna. Połączenie Wilbo z Seko nie będzie proste, bo firmy działają w różnych segmentach – zastrzega.
Strony ustaliły, że majątek Wilbo ma zostać przeniesiony na Seko, a w zamian za to akcjonariusze Wilbo dostaną akcje nowej emisji Seko. Dariusz Bobiński oraz Waldemar Wilandt (najwięksi akcjonariusze Wilbo) mają łącznie kontrolować prawie 20 proc. kapitału Seko. To oznacza, że firma powinna dla nich wyemitować ok. 1,65 mln akcji. Biorąc pod uwagę, że teraz kontrolują oni 6,84 mln papierów Wilbo, za każdy otrzymaliby ok. 0,24 akcji Seko. Z kolei ta firma ma osiągnąć 65,9 proc. udziału w Wilbo.
– Myślę, że ten etap zakończy się za 3–4 miesiące. Jeszcze nie wiemy, czy Wilbo będzie dalej notowane jako osobna spółka na GPW – mówi Konewka.