W IV kwartale 2015 r. Gino Rossi miało 3,8 mln zł zysku netto (+30 proc. r/r), o 25 proc. mniej niż oczekiwano. Zysk operacyjny wyniósł 7 mln zł , o 6 proc. poniżej prognoz. EBITDA oraz przychody okazały się zgodne z prognozami i sięgnęły odpowiednio 9 mln zł i 76 mln zł (wzrost odpowiednio o 34 proc. i 5 proc.). Kurs akcji Gino Rossi nieznacznie spada, o 1,6 proc., do 2,50 zł.
W całym 2015 r. przychody grupy wzrosły o 8 proc., do 257,5 mln zł (całkowite przychody, bez wyłączenia komponentów wyniosły 277,8 mln zł). EBITDA ukształtowała się na podobnym jak rok temu poziomie i sięgnęła 20 mln zł, podobny był również zysk netto w wysokości 5,6 mln zł.
- Miniony rok oceniamy jako bardzo udany pomimo bardziej wymagającego otoczenia biznesowego, w jakim funkcjonujemy. W szczególności cieszą nas wyniki finansowe czwartego kwartału, który jest kluczowy dla naszej branży, a dla Grupy Gino Rossi był rekordowy w historii i przyniósł rekordowy poziom cash flow operacyjnego – mówi Tomasz Malicki, prezes Gino Rossi. Przypomina, że w 2015 roku grupa zapowiedziała skoncentrowanie się na poprawie marż wyjściowych (tzw. intake) i ma już w tym obszarze wymierne sukcesy.
- Poprawa marż jest wyraźnie widoczna od IV kwartału, a trend kontynuowaliśmy w styczniu i lutym. Pozytywne efekty uzyskaliśmy m.in. dzięki zwiększaniu efektywność produkcji i obniżeniu jednostkowego kosztu wytworzenia. Widzimy też wpływ postępującej dywersyfikacji kanałów sprzedaży oraz – co bardzo istotne - optymalizacji zarządzania zapasem, która pozwala nam m.in. ograniczać wprowadzanie dodatkowych przecen – dodaje.
W efekcie, pomimo rosnącej sprzedaży wartość zapasu spadła w 2015 w ujęciu rok do roku o 4,5 mln zł i zarząd dostrzega w tym obszarze dalsze możliwość optymalizacji. - Wymierne efekty przyniosły też prowadzone przez nas działania efektywnościowe w obszarze kosztów ogólnych, sprzedaży i administracyjnych. W dalszym ciągu będziemy dążyć do założonego celu marż intake, który dla Gino Rossi ustaliliśmy na poziomie 69-70 proc., a dla Simple 77-78 proc. – mówi Malicki.