Wniosek w tej sprawie złożył Radosław Wiśniewski, założyciel i główny akcjonariusz spółki. Został przyjęty niemal jednogłośnie i do głosowania nad wycofaniem odzieżowej firmy z GPW nie doszło.
Na walnym zgromadzeniu były akcje reprezentujące 86 proc. ogólnej liczby głosów. – Z rozkładu sił było wyraźnie widać, że gdyby przeprowadzono głosowanie, uchwała i tak nie zostałaby skutecznie podjęta. Akcjonariusze zmobilizowali się i przyszli osobiście lub też udzielili pełnomocnictwa Stowarzyszeniu Inwestorów Indywidualnych, które ich reprezentowało na WZA – mówi Tomasz Tarczyński, prezes Opoki TFI, której fundusze są akcjonariuszami Redanu.
Wiśniewski zarejestrował około 27 mln głosów, dających mniej więcej 80 proc. głosów na czwartkowych obradach. To za mało, bo do przegłosowania uchwały o przywróceniu akcji formy dokumentu i wycofania ich z GPW potrzeba co najmniej 90 proc. głosów na walnym zgromadzeniu.
Wniosek o zdjęcie uchwały z porządku obrad Wiśniewski umotywował trwającym wezwaniem do sprzedaży akcji oraz prowadzonymi z akcjonariuszami rozmowami o ich oczekiwaniach, w jakiej sytuacji byliby skłonni wyrazić zgodę na delisting.
To właśnie cena w trwającym do środy, 29 czerwca, wezwaniu na akcje Redanu jest kością niezgody pomiędzy głównym a mniejszościowymi akcjonariuszami łódzkiej spółki. – Kolejnym krokiem, na który czekamy, jest podniesienie ceny w wezwaniu, tak aby uwzględniała wartość godziwą akcji spółki – mówi wprost Tarczyński.