Z rządami różnych opcji politycznych wiążą się oczekiwania co do polityki gospodarczej.
Hurumia - sprzedaj obligacje, kup akcje
Doniesienie agencji prasowej "lewicowy rząd przejmuje władzę w Hurumii" przy braku innych informacji budzi odruch u inwestora: sprzedać obligacje rządu Hurumii, ewentualnie kupić akcje na hurumskiej giełdzie, ale raczej zabezpieczając ryzyko kursowe. Wprawdzie ostatnie lata brytyjskiej Partii Pracy pokazały, że odruch ten może dać mieszane wyniki inwestycyjne, trudno jednak wyzbyć się oczekiwań, że lewicowy rząd to rosnący deficyt budżetowy i szybszy (przynajmniej w krótkim okresie) wzrost gospodarczy. Z tym wiążą się większe emisje papierów skarbowych Hurumii, wyższe stopy procentowe (jeśli bank centralny jest niezależny), lub słabnący kurs hurumskiej rupii (jeśli bank centralny nie jest niezależny). Wszystko to przemawia przeciwko obligacjom takiego państwa.
Prof. John Kay, niedawno goszczący w Polsce, pisał o próbie dopasowania stereotypów tego rodzaju do doświadczeń polityki i gospodarki Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Cykl koniunkturalny USA ma niewiele wspólnego z tym, czy prezydentem jest demokrata czy republikanin.
Na ile polityka gospodarcza polskich rządów po transformacji pasuje do tego stereotypu? Historia powojennej gospodarki rynkowej jest w naszym kraju równie krótka, jak i powojennej demokracji. Doświadczenie takie jest jednak możliwe, dzięki częstym zmianom rządów w ostatnich 15 latach. Wykres poniżej przedstawia średni wzrost gospodarczy oraz deficyt budżetowy (jako procent PKB) w kolejnych latach rządów polskiej lewicy i prawicy. Włączanie do tego ćwiczenia lat 1989-1991 byłoby niesprawiedliwe dla prawicy, dlatego też średnie wyniki pierwszego i drugiego roku są równe wzrostom i deficytom w 1998 i 1999 roku.