Pomińmy teraz dokładne omówienie tego typu eksperymentów oraz analizę i przyczyny zachowania jego uczestników. Tym rozważaniom poświęcony zostanie oddzielny artykuł. Tutaj przedstawimy tylko przemyślenia autorów badania na temat zachowania stadnego.
Nawet precyzyjna informacja nie chroni nas przed zgubnym wpływem tłumu
Wyniki badań pokazały, że schemat napompowania-pęknięcia balonu cenowego pojawiał się niezależnie od tego, kto był uczestnikiem eksperymentu. Zarówno profesjonaliści, jak i amatorzy wykazywali podobne zachowania. Różnica w ich postępowaniu była widoczna jedynie w wielkości powstałego bąbla oraz szybkości uczenia się zasad rynkowych. Profesjonaliści, jeśli tylko nie zmieniały się zasady gry i jej poszczególni uczestnicy, już przy trzeciej powtórce eksperymentu potrafili handlować papierami po cenach odzwierciedlających ich wewnętrzną wartość.
Smith podsumował ten efekt w następujący sposób: "Prawdopodobieństwo pojawienia się nieracjonalnie wysokich cen akcji (bąbla cenowego) w rzeczywistym świecie byłoby niższe, gdyby na rynku działali tylko ci sami gracze. Jednak w prawdziwej grze giełdowej zawsze pojawia się ktoś nowy".
Konstrukcja eksperymentu zapewniała uczestnikom dokładną informację o wewnętrznej wartości papieru (będącym przedmiotem handlu) oraz o jej rozkładzie w czasie. W świecie rzeczywistym tego typu informacja nie istnieje. Według autorów badań, fakt, że bąbel cenowy powstaje mimo precyzyjnej informacji o wartości, świadczy o sile, z jaką grupa wpływa na nasze działania.
Profesor finansów Robert Olsen opublikował w 1996 roku wyniki analizy ponad 4000 prognoz przygotowanych przez profesjonalnych analityków. Zauważył w niej, że przewidywania ekspertów cechują się nadmiernie optymistycznym zniekształceniem prognoz oraz rozczarowującą dokładnością. Dowodził dalej, że bardzo istotny wpływ na powyższy stan rzeczy ma "oglądanie się na kolegów", czyli zachowania stadne analityków.
Jak to możliwe, że osoby pracujące w typowo analitycznym (racjonalnym) zawodzie tak łatwo ulegają wpływowi otoczenia? Czemu większość analityków zazwyczaj jest zgodna w swoich opiniach, choć niekoniecznie się one sprawdzają? Układ limbiczny w mózgu to smycz, na której jesteśmy prowadzeni przez grupę. Często zdarza się, że ta smycz zmienia kierunek naszego marszu. Z drugiej strony lubimy czuć, że mamy rację i że jesteśmy konsekwentni. Przez działanie obu tych sił pojawia się sprzeczność.
Pewien amerykański dziennikarz finansowy podsumował to następująco: "Wydawałoby się, że rozsądny człowiek nie powinien mieć stuprocentowo pewnej opinii co do rozwoju przyszłej sytuacji na rynku. Jednak ją ma. I permanentnie ją zmienia".
Jestem taki ja Ty
Psycholog zachowań finansowych Paul Montgomery podpowiada w swoich pracach, że dla układu limbicznego "wartość netto przyszłych przepływów pieniężnych" jest czymś abstrakcyjnym. Dla tej części mózgu istnieje tylko teraźniejszość, a jedyną wartością są przyjemność oraz unikanie stresu i napięć.
Zgodna współpraca z innymi członkami naszej społeczności wymaga ujawniania wobec nich pozytywnych emocji. Dodatkowo ważne też jest unikanie okazywania emocji negatywnych oraz zachowań odmiennych. Układ limbiczny przyjmuje, że zachowania "Nie jestem taki jak Ty" wiążą się z niebezpieczeństwem. W zapiskach wielu antropologów, którzy w minionych wiekach mieli do czynienia z "dzikimi" kulturami, pojawia się informacja o naśladownictwie zachowania. W czasach ewolucyjnego dojrzewania homo sapiens, człowiek zachowujący się bądź wyglądający inaczej niż przedstawiciel grupy, stanowił potencjalnie duże zagrożenie.
Na przykład psycholog Carleton Gajdusek, badający w XX wieku zachowanie jednej ze świeżo odkrytych i niemających wcześniej do czynienia z białym człowiekiem kultur, zauważył że spotkani ludzie mają silną tendencję do imitowania jego zachowań. Podrapał się w głowę, całe plemię zaczynało drapać się po głowie. Położył ręce na biodrach i za chwilę całe plemię trzymało się pod boki. Przypuszcza się, że naśladownictwo może mieć funkcję ochronną i że ewolucja zapisała nam je w genach.
Zachowania naśladowcze, które leżą u podstaw zachowań stadnych, stanowiły dawniej wentyl bezpieczeństwa. Nieraz decydowały o ochronie zdrowia bądź życia. Tak jak ręka czy noga są częścią nas. Jednak w przeciwieństwie do członków, trudno poddać te zachowania racjonalnej kontroli. W naszych czasach zachowania stadne stały się niestety utrudnieniem, a niekiedy przyczyną dotkliwych porażek i strat. W świecie nowoczesnych rynków finansowych wpływ układu limbicznego jest dla większości ludzi raczej zgubny.
Należy jednak uważać z przypinaniem zachowaniom grupowym łatki "bezsensu". Jakimkolwiek byłyby utrudnieniem w dzisiejszych czasach, to przecież wyrastały w zupełnie innych uwarunkowaniach i wtedy całkiem dobrze pełniły swoją funkcję.
Mrówki, pszczoły, ludzie
Jak widać, dokładne zrozumienie zachowań stadnych jest dopiero zadaniem na przyszłość. To, co wiemy, jest tylko uchyleniem rąbka tajemnicy. Obraz dodatkowo zaciemnia fakt, iż większość tez dotyczących działania mózgu to tylko przypuszczenia. Wyniki badań nieraz są ze sobą sprzeczne.
Prawdą jest, że psychologia rzadko dostarcza prostych recept. Szukając odpowiedzi na pytanie, jak uodpornić się na zgubny wpływ tłumu na nasze inwestycje, trudno znaleźć prostą radę. Przyznaję, że odpowiedź na to pytanie nie będzie specjalnie odkrywcza, ale lepszej nie ma. Otóż w sytuacjach dużej niepewności powinniśmy starać się zachować zimną krew.
Na koniec chciałbym przytoczyć interesującą koncepcję łączącą rynek i zachowania stadne, zaproponowaną przez Didiera Sornette oraz Andres Johansen. Tradycyjna definicja efektywnego rynku zakłada, że cena rynkowa jest odzwierciedleniem w pełni racjonalnych i świadomych działań uczestników wymiany. Handlujący analizują wszystkie dostępne informacje, które w ten sposób znajdują odzwierciedlenie w cenie.
Sornette i Johansen zwrócili uwagę, że przecież wielu naszym zachowaniom daleko do pełnej racjonalności. Podobnie niektóre motywy naszych działań nie są do końca świadome. Zaproponowali więc, że rynek jako całość jest samosterującym się bytem zbudowanym z ludzkich działań. Innymi słowy: rynek to proces prowadzący do "inteligentnego" zachowania w skali makro, o którym jednostki, składające się na ten proces w skali mikro, nie mają zielonego pojęcia.
Dla lepszego zobrazowania tej teorii posłużę się przykładem. Jeśli porównamy ludzi do mrówek, to odpowiednikiem rynku będzie mrowisko. Żaden z małych owadów prawdopodobnie nie potrafi zrozumieć działania i architektury mrowiska. Mimo to nałożenie instynktownych i stadnych zachowań tysięcy jego mieszkańców prowadzi do powstania złożonej struktury, która wprawia w podziw nawet człowieka.
Niewykluczone że jako jednostki jesteśmy zbyt mali intelektualnie, żeby zrozumieć wszystkie zawiłości otaczającego nas rynku. Niemniej będąc grupą indywidualności przejawiających zachowania stadne, być może tworzymy coś, co kieruje się własną wyższą logiką. Przedstawiona teoria jest dość śmiała, myślę jednak, że może wprowadzić twórczy ferment do myślenia o mechanizmach rynkowych.
ilustr. Jerzy Krzętowski