Monnari szuka ratunku w upadłości układowej

Monnari jest kolejną spółką odzieżową, nieradzącą sobie z kryzysem. Ofiarą spowolnienia może być też Gino Rossi

Publikacja: 09.05.2009 13:01

Monnari szuka ratunku w upadłości układowej

Foto: GG Parkiet

Zarząd Monnari złożył w piątek wniosek o upadłość z możliwością zawarcia układu. – Decyzję podjęliśmy w związku z pogarszającą się sytuacją spółki w okresie kryzysu oraz zakończeniem I kwartału stratą netto w wysokości około 13,9 mln zł – podano w komunikacie. Upadłości likwidacyjnej Monnari domaga się też Dion Investments, jeden z wierzycieli. Wcześniej wnioski o upadłość złożyły firmy zależne Monnari. Pod koniec lutego zrobił to Molton, a pod koniec kwietnia Roy.

[srodtytul]Celem porozumienie z wierzycielami[/srodtytul]

Zarząd łódzkiej spółki handlującej odzieżą pod markami Monnari i Pabia szukał dla niej inwestora. Nie wykluczał nawet oddania kontroli. – Prowadziliśmy i cały czas prowadzimy rozmowy z potencjalnymi inwestorami, którzy mogliby wesprzeć nas w restrukturyzacji.

Nie mogliśmy jednak czekać, nie mając pewności, jak zakończą się negocjacje. Dlatego złożyliśmy wniosek o zawarcie układu z wierzycielami – tłumaczy Marek Banasiak, prezes Monnari. Spółka odzieżowa zamierza teraz wypracować porozumienia z banki i centrami handlowymi. – Chcemy wspólnie zbudować układ, żeby był on realny dla naszych partnerów – dodaje szef łodzkiej firmy.

Banasiak podkreśla, że układ ma uratować Monnari. Jego zdaniem jednak około 30 proc. sklepów, które są nierentowne, będzie musiało być zamkniętych (sieć sprzedaży Monnari liczy łącznie 236 punktów, w tym 178 Monnari i 58 Pabii). W 2008 r. Monnari miało 29,9 mln zł jednostkowej straty netto. Na poziomie grupy firma miała 28,9 mln zł straty netto. Wynik finansowy obniżyło dokonanie odpisów aktualizujących wartość aktywów i rezerw w wysokości 32,6 mln zł. Na koniec ub.r. Monnari było zadłużone w bankach na 136 mln zł, w tym 84 mln zł stanowiły zobowiązania krótkoterminowe.

W reakcji na wniosek o upadłość Raiffeisen Bank Polska wypowiedział spółce możliwość korzystania z linii kredytowych i zażądał spłaty 37 mln zł zobowiązań. – Wszystkie spółki z naszej branży, które rozwijają się za szybko i nie za własne pieniądze, będą miały problemy – komentuje Krzysztof Grabowski, prezes Próchnika.

[srodtytul]Kłopoty mają też inni[/srodtytul]

Monnari to kolejna firma z branży zgłaszająca wniosek o upadłość. Zrobiła to już Galeria Centrum wchodząca w skład grupy Vistuli. Na trudnym rynku nie poradził sobie Semax handlujący w sklepach Hot Oil, Deep i Vabbi. W stan upadłości ma być postawiony Reporter.– Firmy odzieżowe stoją przed trzema głównymi problemami. Ze względu na kryzys spada popyt na oferowane przez nie wyroby. Po drugie, rosną koszty najmu powierzchni handlowych, bo czynsze są rozliczane w euro (które wzmocniło się znacznie w stosunku do złotego – red.). Do tego przedsiębiorstwa w większości zamawiają towar na Dalekim Wschodzie, płacąc za niego równie drogimi dolarami – mówi Magdalena Jagodzińska z Erste Banku.

Jej zdaniem, w krótkim okresie będzie to odbijało się na znacznym zmniejszeniu uzyskiwanych marż na sprzedaży. W tej sytuacji problemy będą miały przede wszystkim firmy posiadające duże zadłużenie. – W dłuższym okresie z pewnością będą następowały procesy dostosowawcze. Ceny wyrobów mogą pójść w górę. Przetrwają najsilniejsi gracze na rynku – dodaje analityk Erste Banku.

[srodtytul]Gino Rossi też ma kłopoty[/srodtytul]

Problemy przeżywa także Gino Rossi. Spółka prowadzi już intensywne rozmowy z bankami o zrolowaniu kredytów. Gino Rossi już za kilka dni (15 maja) opublikuje raport za I kwartał. Na wyniki firmy z niecierpliwością czekają banki, które udzieliły firmie kredytów z terminem spłaty do końca września br. na ponad 27 mln zł (w sumie zadłużenie Gino Rossi w bankach wynosi 60 mln zł).

Jaki wynik pokaże Gino Rossi za trzy miesiące 2009 r.? – Nie był to dobry kwartał, ale tego się spodziewaliśmy. Siadła sprzedaż hurtowa, co wynika z faktu, że wstrzymaliśmy część dostaw do podmiotów, które zalegają nam z płatnościami. Pierwszy kwartał to także wyprzedaże, więc musieliśmy ostro zejść z cen, żeby uwolnić zapasy i zgromadzić gotówkę – mówi Maciej Fedorowicz, prezes Gino Rossi.

Czy nie obawia się, że banki po publikacji wyników za I kwartał będą mniej elastyczne przy negocjacjach dotyczących przedłużania kredytów, które wygasają we wrześniu? – Cały czas rozmawiamy z bankami. Instytucje są mniej spolegliwe, ze względu na obecną sytuację gospodarczą, ale jestem dobrej myśli – dodaje Fedorowicz. Firma, jak wynika z nieoficjalnych informacji, myśli o pozyskaniu kapitału. – Rozważamy wiele wariantów, emisja akcji lub inwestor to tylko dwie alternatywy. Jest za wcześnie, aby podawać jakiekolwiek szczegóły – twierdzi Fedorowicz.

Na to, że wyniki Gino Rossi po I kwartale będą słabe, wskazują podane już przez spółkę skonsolidowane przychody ze sprzedaży. W pierwszych trzech miesiącach br. wyniosły 44,5 mln zł, co oznacza spadek o 16 proc. W tym okresie sprzedaż Simple Creative Products wyniosła 13,8 mln zł, i ta firma była jedyną w grupie kapitałowej, która zanotowała wzrost przychodów.

[ramka][b]Piotr Kulawiński

Klienci odchodzą od wyrobówfashion i znacznie chętniej kupują teraz tańszą odzież[/b]

Rynek odzieżowy jest w trudnej sytuacji szczególnie w segmencie fashion (modowym – red.). Rosną koszty sprzedaży, bo czynsze w galeriach handlowych regulowane są w euro. Przez wysoki kurs dolara więcej trzeba też płacić za towar, sprowadzany głównie z Azji. Dodatkowo spadający popyt uniemożliwia zrekompensowanie tych negatywnych czynników przez podniesienie cen. W efekcie w tym segmencie silnie odczuwany jest spadek marż na sprzedaży. Naszą firmę dotyka to tylko częściowo, bo większość sklepów marki Top Secret i Troll jest prowadzona przez partnerów franczyzowych. Zdecydowanie lepiej jest natomiast na rynku dyskontowym. Większość asortymentu oferowanego w sieci Textilmarket kupujemy w Polsce. W mniejszych miasta czynsze są płacone w złotych. Widać też, że klienci wybierają tańszą odzież. W średniej perspektywie liczę na umocnienie złotego. Coraz bardziej będzie się opłacało zlecanie szycia w naszym kraju.

[b]Jerzy Mazgaj

Najgorsze w branży ciągle jeszcze przed nami[/b]

Na początek zacytuję znanego inwestora Warrena Buffetta: – Dopóki było morze, wszyscy pływali. Przyszedł odpływ i zobaczyliśmy, kto jest bez majtek. Dekoniunkturę w branży odczuli wszyscy. Ci, którzy mieli jakieś zapasy gotówkowe i nie przesadzili z kredytami przetrwają. Nie będę ukrywał, że i moja Paradise Group również odczuwa złą passę – ale nie grozi jej upadłość, podobnie jak Vistuli, która teraz jest już wyczyszczona i po restrukturyzacji będzie zdrową i zyskowną spółką. Rentowność firm odzieżowych bardzo spadła. Uważam, że najgorsze jeszcze przed nami i najbliższe miesiące będą bardzo trudne. Być może kilka firm odzieżowych będzie miało kłopoty takie jak Monnari. Nie chcę wskazywać, kto jeszcze na rynku może mieć problemy. Sądzę, że pod koniec roku sytuacja w branży się polepszy. [/ramka]

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego