Przewaga wzrostów na azjatyckich parkietach, w połączeniu z piątkowym, wyraźnie silniejszym zachowaniem GPW na tle innych rynków, mają szanse przełożyć się przynajmniej na lekki wzrost indeksów. Na taki scenariusz wskazują również pierwsze kwotowania czerwcowych kontraktów terminowych na indeks WIG20, które przynoszą ich wyraźny, bo przekraczający 0,7 proc. wzrost.
Poniedziałkowa sesja na warszawskiej giełdzie będzie kolejną, która pozwoli odpowiedzieć na pytanie o wiarygodność wygenerowanych w ostatnią środę, wstępnych sygnałów kupna na wykresach indeksów WIG20 i WIG. Póki co bowiem, analiza techniczna stawia więcej znaków zapytania, niż daje odpowiedzi o najbliższą przyszłość.
W ostatnią środę indeks dużych spółek, w sposób zdecydowany i na przyzwoitym obrocie, wybił się powyżej poziomu 3000 pkt. To nie tylko psychologiczna bariera, ale również linia szyi formacji odwróconej głowy z ramionami na wykresie dziennym lub górne ograniczenie 3,5-miesięcznej formacji trójkąta na wykresie słupkowym. Dawało to nadzieję na zwyżkę ku poziomowi 3330 pkt. najbliższych tygodniach, który to poziom wyznacza dołek z sierpnia 2007 roku. Zwłaszcza, że obserwowana od połowy marca poprawa klimatu inwestycyjnego na świecie, stwarza dogodne warunki ku temu.
Ta optymistyczna wizja najbliższej przyszłości, w czwartek i piątek stanęła pod znakiem zapytania. Obserwowane w tych dniach cofnięcie GPW sprowadziło WIG20 poniżej 3000 pkt. Nie było jednak ono na tyle silne, żeby scenariusz wzrostowy w sposób jednoznaczny zanegować. Stąd też sytuacja pozostaje nierozstrzygnięta.
Analogiczna sytuacja występuje na wykresie WIG. Środowa zwyżka, która doprowadziła ten indeks do poziomu 48264,32 pkt., jednocześnie doprowadziła do jego wybicia górą z 3,5-miesięcznej formacji trójkąta oraz do przełamania górnego ograniczenia kanału spadkowego, w jakim od roku pozostawał indeks szerokiego rynku. W obu przypadkach był to mocny sygnały kupna, który na gruncie analizy technicznej, mógł uzasadniać oczekiwanie na zwyżkę ku poziomi 55000 pkt.