Sprzedaż detaliczna spadła w kwietniu w USA o 0,2 proc. (miesiąc do miesiąca), tak jak spodziewali się ekonomiści, podczas gdy w marcu notowano jej 0,2-proc. wzrost. Ujemny wynik mógłby wskazywać na problemy z popytem. Ekonomiści zwracają jednak uwagę, że słabsze dane wyniknęły jedynie z ograniczenia popytu na samochody. Sprzedaż wszystkich innych dóbr i usług rosła, wskutek czego tzw. wskaźnik bazowy sprzedaży, pomijający sprzedaż aut, zwiększył się o 0,5 proc., ponad dwa razy bardziej od oczekiwań fachowców.
Ulgi podatkowe na horyzoncie
- To wskazuje, że konsumenci są dużo odporniejsi na zawirowania na rynkach niż sądzono - oceniła raport Julia Coronado, ekonomistka z nowojorskiego oddziału Barclays Capital.
W najbliższym czasie bodźcem do zwiększenia wydatków będą przyznane przez Kongres ulgi podatkowe, które już trafiają na konta bankowe niektórych rodzin. Wprawdzie Amerykanie deklarują, że część z tych nadplanowych pieniędzy wykorzystają na spłacenie długów, ale większość i tak zapewne pójdzie na zakupy. Nawet więc jeśli z powodu trwającego wciąż załamania na rynku nieruchomości oraz wzrostu kosztów energii perspektywy dla detalistów się pogorszyły, to ulgi podatkowe mogą nieco rozwiać ich obawy o przyszłość.
Kolejne dobre dane - w tym miesiącu in plus zaskoczyły już m.in. informacje o dużo mniejszym od oczekiwań spadku liczby etatów - mogą zachęcić część ekonomistów do zmiany prognoz dla amerykańskiej gospodarki. Na razie wypadkowa prognoz mówi o zwyżce PKB w tym kwartale jedynie o 0,1 proc., najmniejszej od 2001 r.