Choć odczyt przebił prognozy – a dodatkowo ADP skorygowało w górę (z 13 do 19 tys.) dane za czerwiec – publikacja nie wzbudziła entuzjazmu ekonomistów. W trakcie recesji w USA ubyło 8,4 mln miejsc pracy. Ich odzyskanie zajmie niemal dwie dekady, jeśli firmy znacząco nie przyspieszą rekrutacji. – Wciąż podążamy skalistą drogą – przyznał Maxwell Clarke, główny ekonomista ds. USA w IDEAglobal.
Ostrożne komentarze ekonomistów odzwierciedlają ich oczekiwania na oficjalne dane o kondycji rynku pracy, które ukażą się w piątek. Od odczytów ADP różnią się one tym, że uwzględniają zatrudnienie w sektorze publicznym. W lipcu pracę straciło wiele osób zatrudnionych tymczasowo przy spisie powszechnym. W efekcie – jak przewidują ankietowani przez agencję Bloomberga ekonomiści – rządowe dane wykażą w piątek spadek liczby etatów o 60 tys.
Umiarkowanie optymistyczne dane napłynęły wczoraj także z rynku nieruchomości. Jak podało Stowarzyszenie Banków Hipotecznych, liczba wniosków o kredyty mieszkaniowe w ostatnim tygodniu lipca wzrosła o 1,3 proc. – Przy tak wysokim poziomie bezrobocia niskie stopy procentowe nie mają zauważalnego wpływu na zakupy domów – ocenił Michael Bratus, ekonomista Moody’s Economy.com.