Wizja plajty Irlandii straszy Europę

Coraz więcej inwestorów spodziewa się bankructwa Zielonej Wyspy. Czy jest ono jednak prawdopodobne? Po piątkowej deklaracji europejskich przywódców rynek długu nieco odetchnął

Publikacja: 13.11.2010 09:01

Wizja plajty Irlandii straszy Europę

Foto: GG Parkiet

Aż 51 proc. inwestorów z całego świata biorących udział w sondażu agencji Bloomberga spodziewa się, że Irlandia zbankrutuje w ciągu najbliższych 18 miesięcy. Liczy się z tym trzykrotnie więcej respondentów niż pół roku wcześniej. W rankingu krajów, których plajta jest powszechnie spodziewana, Zieloną Wyspę wciąż wyprzedza jednak Grecja. 71 proc. inwestorów uważa jej bankructwo za prawdopodobne.

Niepokój dotyczący możliwej plajty finansów Irlandii przekłada się mocno na zachowanie inwestorów. Analitycy wskazują, że był jedną z przyczyn piątkowych spadków na europejskich giełdach. Choć rentowność irlandzkich obligacji dziesięcioletnich tego samego dnia spadała najbardziej od maja, to wciąż była zbliżona do rekordu i przekraczała poziom 8 proc. Rosła wcześniej przez 13 dni z rzędu, nieprzerwanie od niefortunnej wypowiedzi niemieckiej kanclerz Angeli Merkel.

[srodtytul]Kontrowersyjne plany[/srodtytul]

Szefowa rządu Niemiec stwierdziła na unijnym szczycie pod koniec października, że inwestorzy będą musieli ponieść część kosztów ewentualnej pomocy finansowej dla Irlandii. Miałoby to oznaczać, że za irlandzkie obligacje, które kupili wcześniej, mogą w przyszłości otrzymać tylko część pieniędzy. Byłby to element stałego europejskiego mechanizmu antykryzysowego. Propozycja Merkel spowodowała wyprzedaż długu Zielonej Wyspy. – Te słowa nie były dla nas pomocne – skarży się irlandzki premier Brian Cowen.

Sytuacja na rynku długu stała się tak niepokojąca, że przywódcy Niemiec, Francji, Włoch, Hiszpanii oraz Wielkiej Brytanii wydali w piątek, na zakończenie szczytu G20 w Korei Płd. (czytaj też obok), specjalne oświadczenie, mówiące, że plan Merkel nie dotyczy długu, który Irlandia będzie musiała spłacać przez następne trzy lata. – Stały mechanizm antykryzysowy zacznie funkcjonować dopiero w połowie 2013 r. Nie dotknie obecnych zobowiązań – tłumaczyła w Seulu niemiecka kanclerz.

Mleko się jednak rozlało. – Możliwość bankructwa Irlandii znowu pojawiła się na ekranach radarów inwestorów. Zaniepokoiły ich właśnie plany Merkel – przyznaje w rozmowie z „Parkietem” Carsten Brzeski, ekonomista z ING.

[srodtytul]Gigantyczny deficyt[/srodtytul]

Ale są również inne powody do niepokoju. Irlandzki deficyt finansów publicznych sięgnie w tym roku aż 32 proc. PKB. To głównie skutek pomocy dla banków udzielonej przez państwo. Według wyliczeń rządu sięgnie ona ostatecznie 50 mld euro (bez niej deficyt wynosiłby w tym roku 12 proc. PKB), ale ekonomiści uważają, że suma pomocy może być większa.

Tak poważna dziura w finansach państwa wymaga ostrych cięć fiskalnych. Rząd zapowiada, że oszczędności budżetowe dojdą w ciągu czterech lat do 15 mld euro, tak by deficyt spadł w 2014 r. do 3 proc. PKB. Konsolidacja fiskalna będzie jednak bardzo trudna – kraj stoi na krawędzi recesji, a rząd jeszcze nie wie, gdzie znaleźć planowane oszczędności. Czyżby więc Irlandię czekał los Grecji, czyli konieczność sięgnięcia po pomoc z Brukseli?

– Bankructwo to głównie kwestia postrzegania sytuacji przez inwestorów oraz ich psychologii. Myślę, że w wypadku Irlandii została już przekroczona pewna granica, co budzi niepokój – uważa Nicolas Lenoir, główny strateg z nowojorskiej firmy Futures LLC.

[srodtytul]Inny scenariusz[/srodtytul]

Irlandia jest jednak w odmiennej sytuacji niż Grecja w maju, wtedy, kiedy poprosiła o wsparcie. Istnieje już fundusz stabilizacyjny dla strefy euro wart 750 mld euro. Ponadto potrzeby pożyczkowe Zielonej Wyspy są już pokryte do połowy 2011 r. W przyszłym roku wyniosą 23,5 mld euro.

– W krótkim czasie żadnego zagrożenia bankructwem Irlandii nie ma, ale istnieje duże prawdopodobieństwo, że Dublin zwróci się o pomoc później. Wiele będzie zależało od tempa wzrostu gospodarczego. Przy kurczącym się lub wolno rosnącym PKB trudno naprawiać finanse publiczne. W razie czego jednak unijny fundusz dysponuje o wiele większymi sumami, niż potrzeba, by uratować Irlandię – wskazuje Brzeski. Nawet gdyby pojawiły się kłopoty ze spłatą obligacji Irlandii, straty banków powinny być do udźwignięcia.

– Największym inwestorem w rządowym długu Irlandii jest najprawdopodobniej Europejski Bank Centralny posiadający takie papiery warte od 15 mld do 18 mld euro. Banki ze strefy euro mają ich za około 10 mld euro, inni nieirlandzcy inwestorzy włożyli w te obligacje blisko 40 mld euro, a banki z Irlandii 10 mld euro – wylicza Laurent Brasolet, główny strateg ds. europejskich obligacji w Barclays Capital.

Mimo to zdaniem analityków niepokój o Irlandię może jeszcze przez co najmniej wiele tygodni uderzać w europejskie rynki. – Piątkowy silny spadek rentowności irlandzkich obligacji jeszcze o niczym nie świadczy. Podobny mechanizm widzieliśmy w czasie kryzysu w Grecji. Politycy wygłaszali uspokajające oświadczenia, a rynki reagowały z ulgą. Poprawa sytuacji była jednak zwykle krótkotrwała. I tak pewnie będzie tym razem. To może potrwać jeszcze wiele tygodni – mówi „Parkietowi” Christoph Rieger, szef działu strategii obligacyjnej Commerzbanku.

Czy rynki uspokoją się, gdy w grudniu rząd w Dublinie przedstawi szczegóły budżetu na 2011 r.? – Raczej nie. Jeśli cięcia będą mniejsze od oczekiwanych, inwestorzy uznają je za niewystarczające. Gdy okażą się większe albo zgodne z prognozami, stwierdzą, że są zbyt ambitne. Jest też pewne ryzyko, że niepokój o Irlandię może dotknąć również choćby Portugalię – wskazuje Rieger.

[ramka][b]Wojciech Białek - główny analityk CDM Pekao[/b]

Zakładam, że do końca roku nic strasznego się w strefie euro nie wydarzy, choć widać, że Irlandia, Hiszpania i Portugalia słabną. W I kwartale spodziewam się jednak powtórki kryzysu greckiego. Skłaniam się ku mechanicznej tezie, że pół roku po pierwszej fali kłopotów następuje druga. Rynki zaczęły rosnąć w połowie roku, zakładając, że kryzys grecki został zażegnany. Może się wydawać, że problemy innych krajów z regionu też zostaną tak rozwiązane. Ale Grecja była mała, a Hiszpania jest ogromna. Optymizm wynikający z wiary, że Fed, drukując pieniądze, może osłabić dolara i wywołać nominalną hossę w USA, jest naiwny. Słaby dolar to mocne euro, a to jest zabójcze dla krajów, których długi są wyrażone w tej walucie.

[b]Radosław Bodys - analityk, Bank Of America/Merrill Lynch[/b]

W czwartek na rynkach widoczny był niepokój o sytuację w Irlandii. Jednak w piątek, gdy pojawiły się informacje, że w zanadrzu jest plan, który w razie czego zażegna problemy tego kraju, reakcja rynków była pozytywna. W dłuższym czasie może być podobnie. Gdyby się okazało, że Irlandia rzeczywiście będzie potrzebowała zewnętrznej pomocy, z definicji będzie to dla rynków bodźcem negatywnym. Jednak jest to już zdyskontowane. Ponadto mamy precedens w postaci Grecji, a Europa dysponuje mechanizmem rozwiązywania takich problemów. Dlatego, jeśli problemy Irlandii się zaostrzą, wstępna reakcja inwestorów będzie negatywna, ale nie tak jak w wypadku kryzysu w Grecji.

[b]Ulrich Leuchtmann - główny strateg walutowy Commerzbanku[/b]

Kryzys w Grecji był pod pewnym względem wyjątkowy: Europa nie miała mechanizmów, aby ten kraj uratować. Dziś jest inaczej, bo istnieje Europejski Mechanizm Stabilizacyjny. Do połowy 2013 r. nie powinno dzięki niemu dojść do ogłoszenia niewypłacalności przez którekolwiek z państw strefy euro. Tym bardziej że Irlandia zebrała z emisji obligacji dość pieniędzy, aby pokryć swoje potrzeby finansowe do połowy 2011 r. Tamtejszy rząd nie jest więc pod presją, by sięgać do EMS. Choć spekulacje na temat kłopotów Irlandii nie służą notowaniom euro, nie są one obecnie równie poważne, jak to było w wypadku Grecji. Ważniejsze jest według mnie pytanie, co będzie się działo w Irlandii w dalszej perspektywie. Czy po wygaśnięciu EMS będzie ona w stanie regulować zobowiązania? Czy właściciele obligacji nie poniosą strat? [/ramka]

Gospodarka światowa
Amerykańskie taryfy to największy szok handlowy w historii
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Gospodarka światowa
Czy Powell nie musi bać się o stanowisko?
Gospodarka światowa
Chiny twierdzą, że nie prowadzą żadnych rozmów handlowych z USA
Gospodarka światowa
Niemcy przewidują stagnację gospodarki w 2025 r.
Gospodarka światowa
Musk obiecał mocniej zajmować się Teslą
Gospodarka światowa
Kakao będzie drożeć jeszcze latami