Aż 51 proc. inwestorów z całego świata biorących udział w sondażu agencji Bloomberga spodziewa się, że Irlandia zbankrutuje w ciągu najbliższych 18 miesięcy. Liczy się z tym trzykrotnie więcej respondentów niż pół roku wcześniej. W rankingu krajów, których plajta jest powszechnie spodziewana, Zieloną Wyspę wciąż wyprzedza jednak Grecja. 71 proc. inwestorów uważa jej bankructwo za prawdopodobne.
Niepokój dotyczący możliwej plajty finansów Irlandii przekłada się mocno na zachowanie inwestorów. Analitycy wskazują, że był jedną z przyczyn piątkowych spadków na europejskich giełdach. Choć rentowność irlandzkich obligacji dziesięcioletnich tego samego dnia spadała najbardziej od maja, to wciąż była zbliżona do rekordu i przekraczała poziom 8 proc. Rosła wcześniej przez 13 dni z rzędu, nieprzerwanie od niefortunnej wypowiedzi niemieckiej kanclerz Angeli Merkel.
[srodtytul]Kontrowersyjne plany[/srodtytul]
Szefowa rządu Niemiec stwierdziła na unijnym szczycie pod koniec października, że inwestorzy będą musieli ponieść część kosztów ewentualnej pomocy finansowej dla Irlandii. Miałoby to oznaczać, że za irlandzkie obligacje, które kupili wcześniej, mogą w przyszłości otrzymać tylko część pieniędzy. Byłby to element stałego europejskiego mechanizmu antykryzysowego. Propozycja Merkel spowodowała wyprzedaż długu Zielonej Wyspy. – Te słowa nie były dla nas pomocne – skarży się irlandzki premier Brian Cowen.
Sytuacja na rynku długu stała się tak niepokojąca, że przywódcy Niemiec, Francji, Włoch, Hiszpanii oraz Wielkiej Brytanii wydali w piątek, na zakończenie szczytu G20 w Korei Płd. (czytaj też obok), specjalne oświadczenie, mówiące, że plan Merkel nie dotyczy długu, który Irlandia będzie musiała spłacać przez następne trzy lata. – Stały mechanizm antykryzysowy zacznie funkcjonować dopiero w połowie 2013 r. Nie dotknie obecnych zobowiązań – tłumaczyła w Seulu niemiecka kanclerz.