Choć grecki rząd liczył na to, że w weekend zostanie ostatecznie zawarte porozumienie z prywatnymi wierzycielami o redukcji długu Grecji, do zamknięcia tego wydania „Parkietu" wciąż tej umowy nie było. Rozmowy zostały przerwane w sobotę nad ranem. Charles Dallara, szef Instytutu Finansów Międzynarodowych (IIF, organizacja banków z całego świata, pod której auspicjami tyczyły się negocjacje), opuścił Ateny i udał się do Paryża.
Ponieważ jego nagły wyjazd wzbudził mnóstwo domysłów, wydał uspokajający komunikat wspólnie z Jeanem Lemierrem, wiceprzewodniczącym komitetu prywatnych wierzycieli negocjujących z Grecją.
– Rozmowy nie załamały się. Wręcz przeciwnie. Doszło do postępu w negocjacjach. Elementy bezprecedensowego, dobrowolnego udziału sektora prywatnego w redukcji zadłużenia Grecji wskakują na miejsce – twierdzą Dallara i Lemierre. W weekend kontaktowali się telefonicznie z greckim premierem Lucasem Papademosem. Z nieoficjalnych informacji wynika jednak, że zawarcie porozumienia o redukcji długu Grecji może się opóźnić jeszcze o kilka dni, co może podsycać niepokój na europejskich rynkach.
Kupon niezgody
Głównym problemem w trakcie negocjacji było ustalenie wielkości redukcji. Na jesieni UE i Międzynarodowy Fundusz Walutowy ustaliły z IIF, że wyniesie ona 50 proc. nominalnej wartości greckich obligacji posiadanych przez prywatnych wierzycieli. Odbędzie się to w drodze zamiany tych papierów na nowe, 30-letnie obligacje oraz gotówkę. Fundusz i Bruksela uznały później, że taka redukcja będzie za mała, trzeba więc, by oprocentowanie nowego greckiego długu było bardzo niskie. Wówczas redukcja długu będzie większa niż początkowo planowane 50 proc.
Według dziennika „Financial Times" prywatni inwestorzy skupieni wokół IIF?początkowo chcieli, by oprocentowanie nowych greckich obligacji wyniosło średnio 4,25 proc. Później zgodzili się średnio na 4 proc. Europejski Bank Centralny, Komisja Europejska i MFW uparły się jednak na 3,5 proc., wskazując, że załamanie gospodarcze w Grecji okazało się gorsze, niż się spodziewano. Tak niski kupon oznaczałby straty prywatnych wierzycieli wynoszące ponad 70 proc. wartości nominalnej posiadanego przez nich greckiego długu. – To poziom, którego wiele instytucji nie jest w stanie dobrowolnie przyjąć – wskazywał jeden z bankierów uczestniczących w negocjacjach.