Za euro płacono w poniedziałek już nawet powyżej 1,3 USD. Znacząco umocnił się również złoty. Po południu płacono za dolara 3,28 zł, a za euro 4,28 zł. Unijna i polska waluta zyskiwały w ciągu dnia na wartości w związku z nadziejami na zahamowanie kryzysu w eurolandzie. Ministrowie finansów państw strefy euro, a później także ministrowie finansów całej Unii Europejskiej (rada Ecofin) debatowali o przygotowywanym pakcie zacieśniającym dyscyplinę fiskalną, wzmocnieniu europejskich mechanizmów ratunkowych oraz o negocjacjach Grecji z prywatnymi wierzycielami. Do zamknięcia tego wydania „Parkietu" rezultaty tych narad nie były jeszcze znane.
Warszawę odwiedził natomiast prezydent UE Herman Van Rompuy. Namawiał on w poniedziałek premiera Tuska do tego, by Polska przyłączyła się do paktu wzmacniającego dyscyplinę fiskalną w strefie euro.
Potrzebne fundusze
Umocnienie euro i stosunkowo dobre nastroje na rynkach były m.in. zasługą Christine Lagarde, dyrektor wykonawczej Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Wezwała ona do włączenia Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej (EFSF) w struktury Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego (ESM), który ma zacząć działać w lipcu, i następnie powiększenia ESM. Chce ona również, by w przyszłości emitowano wspólne obligacje dla państw strefy euro, a także, by zapewniono MFW dodatkowe 500 mld USD na wsparcie dla państw potrzebujących pomocy.
Za poważnym wzmocnieniem ESM opowiada się również włoski premier Mario Monti. Chciałby on powiększenia jego mocy z planowanych 500 mld euro do 1 bln euro. Według niemieckiego tygodnika „Der Spiegel" Mario Draghi, prezes Europejskiego Banku Centralnego, chciałby powiększenia ESM poprzez włączenie do niego EFSF. Wówczas ESM mógłby dysponować 750–800 mld euro.
Pomysłom tego typu mocno sprzeciwiają się jednak Niemcy. – Nie ma obecnie potrzeby zwiększania mocy ESM. Najpierw musimy ten mechanizm wcielić w życie. Jesteśmy gotowi na jego szybkie uruchomienie, by pozyskać zaufanie rynków – wskazuje niemiecka kanclerz Angela Merkel.