Ujemne saldo w bilansie handlu zagranicznego spadło o 2,6 proc., do 45,8 mld USD z 47 mld w styczniu, większego, niż szacowano – poinformował wczoraj w Waszyngtonie Departament Handlu. Ekonomiści ankietowani w tej sprawie przez agencję Bloomberga spodziewali się spadku deficytu do 44 mld USD, ale miało do niego dojść w wyniku wzrostu eksportu.
Eksport spadł o 1,4 proc. z rekordowego poziomu osiągniętego w styczniu, a import zmniejszył się jeszcze bardziej w stosunku do poprzedniego miesiąca, bo o 1,7 proc., najbardziej od sierpnia 2008 r. Przyczynił się do tego przede wszystkim spadek popytu na samochody i wyroby petrochemiczne. O spadku eksportu zdecydował głównie mniejszy popyt na świecie na amerykańskie auta, ale także na półprzewodniki i silniki. Deficyt USA w handlu z Chinami spadł do 18,8 mld USD z 23,3 mld USD w styczniu.
W wyniku szybkiego rozwoju światowej gospodarki, a także na skutek niepokojów na Bliskim Wschodzie i w Libii systematycznie rosną koszty surowców. Średnia cena baryłki importowanej ropy naftowej wzrosła w lutym do 87,17 USD i była najwyższa od października 2008 r. Amerykanie odpowiedzieli na tak znaczną zwyżkę, importując w lutym jedynie 242 mln baryłek, najmniej od 12 lat.
Trzęsienie ziemi i tsunami w Japonii mogą w najbliższych miesiącach zmniejszyć obroty światowego handlu, gdyż braki części i ograniczenia energetyczne spowodowały zamknięcie wielu fabryk. Spadek kursu dolara o 6 proc. w ciągu roku w połączeniu z szybkim rozwojem emerging markets powinny natomiast sprzyjać wzrostowi eksportu z USA z korzyścią dla tamtejszego przemysłu.