Jeśli Hongkong przebije pod tym względem Japonię, będzie to głównie zasługa inwestorów z Chin kontynentalnych, którzy w ostatnich tygodniach mocno zwiększyli strumień pieniędzy napływających na ten rynek.
Na jesieni uruchomiono połączenie tradingowe pomiędzy giełdami w Hongkongu i Szanghaju. Dzięki temu powiązaniu, znacznie ułatwiającemu działania inwestorom z ChRL, hossa zaczęła się przenosić z parkietów Chin kontynentalnych do Hongkongu. Inwestorzy zauważyli, że chińskie akcje notowane na rynku byłej brytyjskiej kolonii często są okazjami cenowymi w porównaniu z papierami firm notowanych na rynkach w Szanghaju czy Shenzen. Shanghai Composite, czyli główny indeks szanghajskiej giełdy, zyskał w tym roku prawie 25 proc., a przez ostatnie 12 miesięcy niemal 90 proc. Hang Seng, główny indeks giełdy w Hongkongu, wzrósł w tym czasie odpowiednio o 16 proc. i 17 proc. Przez ostatni miesiąc skoczył zaś o 14 proc.
Jest szansa na dalsze zwyżki. W tym tygodniu inwestorzy zaczęli po raz pierwszy w maksymalnym stopniu (pod względem dopuszczalnej wielkości obrotów) wykorzystywać połączenie giełdowe pomiędzy Hongkongiem a Szanghajem. Regulatorzy zapowiadają zaś, że limit nałożony na obroty zostanie w nim podniesiony.
– Będzie większa konwergencja między rynkiem Hongkongu i Chin kontynentalnych. Ten trend będzie korzystny dla Hongkongu – twierdzi Khiem Do, zarządzający funduszem w Baring Asset Management.
Japoński rynek łatwo nie odda jednak trzeciej pozycji Hongkongowi. W piątek tokijski indeks Nikkei 225 na krótko przebił poziom 20 tys. pkt i znalazł się najwyżej od 15 lat. Przez ostatni miesiąc zyskał blisko 7 proc., od początku roku 14 proc., a przez ostatnie 12 miesięcy blisko 40 proc.