Z blue chips była to tylko TP. Ze średnich spółek, które zachowały się wbrew rynkowi, warto wskazać na Decorę, Eurocash i Indykpol. W dwóch pierwszych przypadkach była to reakcja na ostatnie pozytywne rekomendacje analityków, w ostatnim - inwestorzy dyskontowali dobre prognozy wyników na drugą połowę roku i 2010 r.
Walory wielu spółek straciły zaś na wartości po 5 proc. lub więcej. Z blue chips były to Cersanit (efekt rekomendacji "sprzedaj" od DM BZ WBK) i GTC.Ogólny obraz rynku po wczorajszej sesji nie jest, niestety, najlepszy, choć WIG20 utrzymał się na poziomie powyżej 2100 punktów.
Trzeba przyznać, że i tak w ostatnich dniach mieliśmy dużo szczęścia. Gdyby nie bardzo dobra sytuacja na globalnym rynku akcji, a w szczególności na giełdzie nowojorskiej, prawdopodobnie już w ubiegłym tygodniu zaliczylibyśmy poważniejsze tąpnięcie na naszym parkiecie. Złoty wyraźnie osłabił się, silniejsza korekta dotknęła także polskie obligacje skarbowe.
Było to pokłosiem spóźnionej reakcji inwestorów na zapowiedź 52-miliardowej dziury budżetowej w roku 2010. Inną informacją, która z pewnością nie pomagała bykom, był lipcowy deficyt obrotów bieżących, który (jednorazowo) osiągnął dawno już niewidziany poziom ponad 0,5 mld euro. Do piątku polskie akcje traciły na wartości niewiele, biorąc pod uwagę skalę przeceny na rynku złotego i obligacji. Dopiero wczorajsza sesja była swego rodzaju dostosowaniem sytuacji na rynku akcji w relacji do tego, co stało się z walutą i obligacjami.
Naszemu rynkowi zaczynają ciążyć zarówno "rozpakowywane" resztówki Skarbu Państwa, jak również nadciągające wielkie oferty publiczne - PKO BP w październiku i PGE w listopadzie, każda po około 5 mld zł. To przez nie rynek stracił impet i do dalszego wzrostu potrzebny byłby naprawdę silny pozytywny impuls ze świata.