Do zmiany serii kontraktów terminowych na WIG20 zostały trzy sesje, a na serii czerwcowej wciąż otwartych jest około 80 tys. pozycji, podczas gdy na wrześniowej około 41 tys. Łączna suma LOP jest podobna do zmiany serii, które miały miejsce w ostatnich kilku kwartałach. Dotychczas rolowanie przebiega spokojnie, ale zaskakująca jest różnica kursów serii FW20M11 i FW20U11, gdyż sięga około 30 punktów.
Ostatnie kilka sesji na warszawskim parkiecie w wykonaniu indeksu blue chipów przypomina o przedłużającej się krótko i średnioterminowej konsolidacji. Z drugiej strony można spojrzeć na tą sytuację od strony długoterminowej i skwitować, że wciąż mamy do czynienia z długoterminowym trendem wzrostowy, którego tempo zwyżki jest bardzo wolne.
Czerwiec jest trzecim miesiącem balansu WIG20 między wsparciem na poziomie 2800 punktów, a oporem na wysokości 2930 punktów. Czas trwania przepychanki kupujących i sprzedających w wąskim kanale zmian jest podobny do innych z ponad dwuletniej historii obecnej hossy. Wolumen nie jest obecnie miarodajnym wskaźnikiem aktywności inwestorów, gdyż najbardziej istotne z technicznego punktu widzenia, wzrosty i spadki odbywają się często przy niewielkim zaangażowaniu uczestników rynku.
Sesja na giełdach starego kontynentu przebiega pod znakiem korekty. Najbardziej traci giełda w Grecji - 3,7 proc. Rynki rozwinięte zniżkują niewiele, bo przeciętnie 0,5 proc., a DJ Euro Stoxx 50 spada o 0,8 proc.
Na tym tle warszawski parkiet wypada całkiem nieźle, bo WIG20 traci przed południem tylko 0,4 proc. Małe i średnie spółki również znalazły się po czerwonej stronie rynku. Na uwagę zasługują akcje TPSA, które zwyżkując o ponad 1,5 procent, są buforem stabilizującym kondycję WIG20.