W trakcie dnia optymizm jednak zaczął stopniowo ustępować. Indeksy oklapły, za to umacniał się szwajcarski frank, który osiągnął rekordowy poziom w relacji do dolara i euro. Apetytowi na ryzyko zaszkodził przede wszystkim bardzo słaby odczyt amerykańskiego indeksu ISM Manufacturing, świadczący o słabszej kondycji przemysłu.
Z poszczególnych spółek na wyróżnienie zasłużyły Kernel oraz Lotos, a także Astarta, której kurs zbliżył się do historycznego maksimum po opublikowaniu prognozy przychodów i EBITDA w I połowie 2011 roku. Jednym z głównych czynników, który wpływa na podwyższoną nerwowość na rynkach finansowych, jest trudne do przewidzenia zachowanie polityków. Najpierw w wypadku Grecji mieliśmy do czynienia z typowo europejskim rozwiązywaniem problemu – wiele głosów, rozciągnięcie dyskusji w czasie, brak lidera i w końcu rozwiązanie, które... nie uspokoiło inwestorów.
Wręcz przeciwnie. Niepokój rozszerzył się na kolejne kraje. Ich rządy mają coraz większe problemy z refinansowaniem zadłużenia skarbowego. Rośnie rentowność obligacji i ceny CDS. Nie lepiej sytuacja wygląda w USA. Kilka tygodni temu wydawało się, że kwestia podniesienia limitu zadłużenia z jednej strony i cięć budżetowych z drugiej powinna zostać spokojnie uzgodniona, a politycy mieli wysłać klarowny sygnał, że panują nad sytuacją. Ale?nerwowe negocjacje trwały niemal do ostatniej chwili, co zwiększyło niepewność do granic wytrzymałości. Dlaczego? Bo politycy nawet przy krańcowym zagrożeniu finansów państwa troszczą się przede wszystkim o swoje interesy. Takie gierki w Europie i USA w skrajnie negatywnym scenariuszu mogą zakończyć się powtórką z kryzysu 2008/2009.
Kapitał spekulacyjny z chęcią podejmie próby ataku na słabnące finansowo państwa, tym bardziej że w surowcach może się zrobić nerwowo wobec nadchodzącego schłodzenia koniunktury w światowej gospodarce. Rozszerzanie się kryzysu zaufania do instrumentów skarbowych może mieć trudne do przewidzenia skutki właściwie dla każdej klasy aktywów. Oczywiście można rynki uspokoić, przynajmniej na jakiś czas, ogłaszając kolejny program a la QE. Będzie to jednak tylko odsuwanie problemów w czasie, a nie ich rozwiązanie. Aby?opanować sytuację na tym etapie, należałoby się zdecydować na głębokie reformy finansów państw. Ale czy polityków będzie stać na taki wysiłek jeszcze przed wybuchem ewentualnego kryzysu?