Przedstawiony przez Baracka Obamę plan stymulowania amerykańskiego rynku pracy nie przekonał inwestorów giełdowych. Choć prezydent Stanów Zjednoczonych przeznaczył ten cel znacznie więcej niż wcześniej oczekiwano rynki zareagowały negatywnie. Plan jest zaskakująco drogi. Wcześniej amerykańskie media podawały bowiem, że nowy rządowy program ma kosztować 300 mld dolarów. Tymczasem ma on mieć wartość 447 mld dolarów, a więc ponad połowę osiemsetmiliardowego pakietu stymulującego gospodarkę, który ekipa demokratycznego prezydenta przyjęła w lutym 2009 roku. Inwestorów rozczarowało też wczorajsze popołudniowe przemówienie w Minneapolis szefa Fedu Bena Bernanke, który nie przedstawił żadnych konkretnych propozycji stymulacji gospodarki.

W efekcie giełdy za oceanem rozpoczęły sesję od spadków. Późniejsze informacje jakie napływały ciągu dnia tylko te spadki pogłębiały.

Złe informacje koncentrowały się wokół problemu zadłużenia strefy euro.  Agencja Reutera poinformowała, że Juergen Stark odejdzie z zarządu EBC. Nieoficjalne źródła jako powód rezygnacji wskazują konflikt w sprawie skupu obligacji. Stark sprzeciwiał się kierunkowi jaki obrał EBC, skupując na rynku wtórnym obligacje zadłużonych krajów. Stark ma ustąpić do końca tego roku. Po ogłoszeniu komunikatu EBC o jego odejściu, spadki na Wall Street zaczęły się pogłębiać.

W ciągu dnia pojawiła się też informacja o nadzwyczajnym posiedzeniu Międzynarodowego Funduszu Walutowego, które zostało zaplanowane na 14 września. Posiedzenie zwołane zostało ze względu na kondycję greckiej gospodarki. Pojawiły się też spekulacje o tym, że już w ten weekend Grecy mogliby ogłosić bankructwo, gdyż nie spełniają warunków otrzymania kolejnej transzy pomocy.

Wall Steet na koniec zaświeciła ostrą czerwienią: Dow Jones spadł o 2,69 proc, Nasdaq stracił 2,42 proc. a S&P500 -2,67 proc.