Jednakże już najbliższa przyszłość każe zachować ostrożność. Szanse na uniknięcie recesji na świecie są bardzo niskie. Wskaźniki aktywności PMI są w strefie euro niemal powszechnie na poziomach, które występowały w okresach recesji lub tuż przed nią. Nadal obserwujemy niski poziom nowych zamówień. Dodatkowo, rosną spready kredytowe. Także PMI w Chinach jest już na poziomie wskazującym wyraźne spowolnienie. Gospodarka USA jest zbyt słaba, aby „zrównoważyć" kryzys w strefie euro. Świadczą o tym choćby niskie poziomy ISM, kontynuacja problemów na rynku nieruchomości czy wreszcie fakt, że wyższa sprzedaż detaliczna bazuje na tym, że dynamika wydatków Amerykanów jest wyższa od dynamiki ich dochodów. Instytut ECRI już miesiąc temu wskazał na nieuchronność recesji w USA, choćby w jednym kwartale, i to niezależnie od rozwoju sytuacji w strefie euro.
W Europie inwestorzy skupiają się na kwestii krótkoterminowej płynności poszczególnych krajów. Jednak fundamentalnym wyzwaniem jest, jak uczynić kraj trwale wypłacalnym w długim okresie. Włochy wykazują pierwotną nadwyżkę budżetową, więc poza okresami paniki, zachowują przynajmniej teoretycznie płynność. Ich problemem jest długi okres stagnacji, co przy zadłużeniu 120 proc. do PKB stawia pod znakiem zapytania ich długoterminową wypłacalność. Pierwsze działania w większości dotyczą tylko kwestii krótkoterminowej płynności. Nadal konieczna jest recepta, jak zwiększyć konkurencyjność, doprowadzając do wyższego wzrostu gospodarczego w sytuacji braku możliwości dewaluacji waluty. I to w momencie coraz bardziej realnej recesji. Wyższy wzrost gospodarczy dałby podstawy do długoterminowej wypłacalności, a tym samym mógłby trwale przywrócić zaufanie.
Wyzwaniem dla Niemiec i skupionych wokół nich krajów (m. in. Holandii) jest to, jak doprowadzić do uchwalenia zmian instytucjonalnych Unii i jednocześnie zapewnić bieżącą płynność „problemowym" krajom. Istnieje spore prawdopodobieństwo, że zezwalając np. EBC na zwiększenie skali interwencji i tym samym zapewniając poczucie bezpieczeństwa m.in. Włochom, zdecydowanie spadnie ich chęć do dalszych reform, w tym zaostrzenia zasad strefy euro. Problem w tym, że interwencja EBC może być potrzebna już w najbliższym czasie, choćby ze względu na skalę refinansowania przypadającego na I kwartał 2012 roku. Natomiast według obecnych analiz, zmiany funkcjonowania strefy euro mają szansę być uchwalone najwcześniej za pół roku. Zadanie dla Niemiec karkołomne, niemal gwarantujące kilka ostrych sporów politycznych doprowadzających wielu inwestorów prawie do zawału serca.