Kryzys grecki jest niewątpliwie bardzo dobrym pretekstem do korekty. Problem polega na tym, że ze względu na skalę kryzysu zadłużenia Grecja nie może być rozpatrywana wyłącznie w kategorii przejściowego zainteresowania rynków. Jeśli rynki nie nabiorą przekonania, że kryzys grecki został rozwiązany w miarę trwale, tj. w perspektywie min. 1–2 lat, to po okresach chwilowego optymizmu będziemy mieli do czynienia ze wzrostem awersji do ryzyka i kolejnymi spekulacjami dotyczącymi kryzysu strefy Euro. Jeśli chodzi o Grecję, to z punktu widzenia inwestorów możemy mieć do czynienia z kilkoma scenariuszami.
Pierwszy, obecnie obowiązujący, to zawarcie porozumienia z wierzycielami, którzy dobrowolnie zmniejszą zadłużenie Grecji, a ta wdroży reformy. Scenariusz bardzo dobry. Problem w tym, że już niedługo w Grecji są wybory i w konsekwencji powstanie nowego rządu, więc wiarygodność zobowiązań obecnego jest mocno wątpliwa. Ponadto scenariusz ten zakłada, że Grecja po bolesnych reformach i recesji ma mieć za kilka lat dług na poziomie ok. 120 proc. PKB, co uważane jest w przypadku innych krajów, np. Włoch, jako fakt podający w wątpliwość ich stabilność finansową. To też nie buduje wiarygodności tego przedsięwzięcia.
Drugi scenariusz to załamanie się obecnych negocjacji i mniej lub bardziej jednostronna niewypłacalność Grecji i jej wyjście ze strefy euro. W takim przypadku możemy oczekiwać przez przynajmniej parę tygodni dużej huśtawki nastrojów. Rynki natychmiast zaczęłyby spekulować nt. strat banków i strat wystawców CDS oraz jak dużo instrumentów pochodnych odnotuje straty wskutek „oficjalnej" niewypłacalności Grecji. A także, czy kolejne kraje, zwłaszcza Portugalia, nie są na ścieżce do wyjścia ze strefy euro. W przypadku braku katastrofy w postaci bankructwa banków czy tzw. runu na banki przez ludność innych zagrożonych państw (Portugalii) w celu wycofania na wszelki wypadek swych oszczędności, mogłoby się okazać, że rozdział pt. Grecja zostałby, z punktu widzenia rynków, zamknięty. I wreszcie trzeci scenariusz, że Unia zgodzi się zapewnić refinansowanie przez Grecję kolejnej transzy długu w marcu, a kolejne negocjacje, szczyty i komunikaty będą trwały nadal. Politycy kupiliby czas, ale oczywiście niczego by to nie rozwiązało. Ten scenariusz na krótką chwilę mógłby pozwolić rynkom na oddech i dalsze dyskontowanie luzowania ilościowego dokonanego przez ECB, ale już w perspektywie kilku miesięcy nie jest zbyt atrakcyjny.