Podstawowe założenie jest takie, że skoro dopiero co pojawiły się średniookresowe sygnały kupna, to tak szybko się nie wyczerpią. Wobec tego przecena może raczej stanowić okazję do kupna, niż zachęcać do pozbywania się akcji.
Trzeba jednocześnie mieć świadomość, że czas łatwego zysku na zasadzie „uczucia ulgi" na rynkach się skończył i teraz przestaniemy mieć do czynienia z sytuacją, że czego się nie dotknie, to przyniesie zysk. Rosnący optymizm inwestorów powoduje, że ich oczekiwania są coraz większe. To przekładać się będzie na większą wrażliwość na rozczarowujące doniesienia, na które przez ostatnie tygodnie rynki były odporne. Przeciętne zaangażowanie w akcje aktywnie zarządzających funduszami w USA sięgnęło właśnie 73 proc., najwyższego poziomu od maja minionego roku. Odsetek byków w ankiecie Investors Intelligence również jest największy od tego czasu. Za wcześnie jest przy tym we wskaźnikach nastrojów doszukiwać się ostrzeżeń przed zwrotem koniunktury.
Dla warszawskiego parkietu krótkoterminowym testem będzie poziom około 40,7 tys. pkt dla WIG. Tu przebiega łagodnie nachylona linia biegnąca po szczytach z końca sierpnia i końcówki października. Jej przełamanie na pierwszej lutowej sesji dało wstępny średniookresowy sygnał kupna, którego potwierdzeniem powinno być pokonanie górki z końca sierpnia, po dotarciu do której mamy obecną korektę. Zejście poniżej tej prostej będzie zwiększać ryzyko utrzymania się warszawskiego parkietu w obszernym trendzie bocznym, z jakim mamy do czynienia od sześciu miesięcy.
Trzeba mieć świadomość, że na razie poprawę uwarunkowań gospodarczych potwierdzają przede wszystkim wskaźniki wyprzedzające, z których duża część nie jest obojętna na zmiany emocji gospodarczych. Wystarczy spojrzeć choćby na niemiecki Ifo, którego składowa ocen przyszłej koniunktury mocno podskoczyła, ale postrzeganie bieżącej sytuacji poszło w dół. W badaniach koniunktury GUS dla naszej gospodarki zauważalne jest podobne zjawisko. To powoduje, że koniunktura giełdowa może znów stać się wahliwa, jeśli w sprawie greckiego długu nie dojdzie szybko do porozumienia. Ta sprawa to nie tylko walka o uniknięcie bankructwa przez ten kraj, ale przede wszystkim sygnał pokazujący, jak skuteczna jest na Starym Kontynencie walka o uzdrowienie finansów publicznych. O ile w pierwszej kwestii można mieć nadzieję na pozytywny obrót zdarzeń, to w drugiej wiara staje się coraz mniej uzasadniona.