W poprzednim miesiącu gwiazdami naszego rynku były sektory wcześniej omijane, czyli banki i energetyka. To właśnie one dały zarobić najwięcej – odpowiednio 10,2 proc. i 9,2 proc. Również marzec był dość wyjątkowy ze względu na relatywną siłę naszych indeksów akcyjnych względem tych zachodnich.

Niemiecki DAX czy też amerykański SP500 zachowały się gorzej, zyskując odpowiednio w lokalnej walucie „zaledwie" 4,95 proc. i 6,60 proc. (szeroki indeks rynku polskiego WIG zyskał 7,9 proc.). Przy obserwowanej w marcu aprecjacji polskiego złotego opłacalność inwestycji na giełdzie w Warszawie, z punktu widzenia zagranicznego inwestora, była jeszcze wyższa.

Mimo mocnego zakończenia marca bykom nie udało się sforsować 2000 punktów na głównym indeksie WIG20. Poziom ten jest z jednej strony psychologiczny, z drugiej zaś istotny ze względów technicznych. W 2015 roku poziom 2000 punktów został złamany dopiero za trzecim razem. Próby w sierpniu i wrześniu zostały obronione. Z powyższego wynika, że granica 2000 pkt stanowi aktualnie istotny opór. Jego przełamanie powinno, bez pozytywnego czynnika zewnętrznego, być ciężkie do zrealizowania. Tym czynnikiem może być na przykład dalsza deprecjacja dolara amerykańskiego i wzrost cen surowców.

Z publikowanych raportów wynika, że produkcja ropy naftowej w USA spada, liczba odwiertów również. Od dołka z lutego ropa zyskała około 60 proc. W najbliższy weekend odbędzie się spotkanie członków OPEC, na którym ewentualne ustalenia w sprawie ograniczenia lub zamrożenia produkcji mogą wpłynąć pozytywnie na kształtowanie się cen czarnego złota. Amerykańska waluta, ze względu na prowadzoną wciąż łagodną politykę monetarną, pozostaje pod presją dalszej deprecjacji. Wydaje się zatem, że jest spora szansa na kolejną próbę przebicia przez indeks WIG20 poziomu 2000 punktów.