Sebastian Buczek, Quercus TFI: Przemyślmy jeszcze kwestię zachęt

WYWIAD | Sebastian Buczek - z prezesem Quercusa TFI rozmawia Andrzej Pałasz

Publikacja: 22.02.2019 09:55

Sebastian Buczek, Quercus TFI

Sebastian Buczek, Quercus TFI

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Pojawia się coraz więcej głosów, że polski rynek kapitałowy jest w zapaści. Jeśli tak, to czy może się z niej podnieść?

Wszyscy musimy zadbać o rozwój rynku kapitałowego, bo jego dalszy rozwój jest ważny dla naszej gospodarki. Przez ostatnie lata różnie z tym bywało. Jesteśmy po trudnych doświadczeniach, takich jak częściowa nacjonalizacja OFE w roku 2014 czy też sprawa GetBacku sprzed roku. W ostatnich kwartałach krajowy rynek kapitałowy został mocno poturbowany, więc wsparcie go jest dziś szczególnie ważne.

Często pan o tym przypomina, ale problemów jest więcej. Brakuje debiutów, a giełda nie jest odbiciem gospodarki. Może po prostu lepiej inwestować na bardziej dojrzałych rynkach, gdzie znacznie bardziej szanuje się inwestorów, a nadzór jest o wiele sprawniejszy?

Wszystko, co dzieje się na rynkach, jest cykliczne. Są okresy, gdy jest dobrze i takie, kiedy jest słabo. Gdyby przeanalizować ostatnie 20 lat historii polskiego rynku, to widać, że najlepszy okres przypadał na lata między 1999 do 2014 r., czyli gdy w pełnej krasie funkcjonowały OFE. Ta historia się już skończyła i to raczej bezpowrotnie. Od I kwartału 2014 r., czyli już od pięciu lat, mamy okres trudniejszy. Nie mówię o stopach zwrotu indeksów, ale otoczeniu wokół rynku, zainteresowaniu nim i opiniach na jego temat. Zaczęło się od sformułowań „giełda to kasyno", a poprzedni rok przyniósł największą w historii naszej giełdy katastrofę w postaci GetBacku, która rozlała się na wiele obszarów. Z perspektywy ostatnich pięciu lat wiele kwestii wygląda negatywnie. Jednak w dłuższej widać, że w porównaniu do rynków naszego regionu, czyli Czech, Węgier czy nawet Austrii, nie jest tak źle. Przewaga wycofań nad debiutami, która pewnie utrzyma się jeszcze przez większość tego roku, to znak, że jesteśmy w okolicach dołka, jeśli chodzi o długoterminowy cykl. Liczby te zmienią się, gdy przyjdzie ożywienie. Być może pojawi się wraz z początkiem funkcjonowania PPK. Na to musimy jednak wszyscy zapracować.

Właśnie minęło 10 lat od rozpoczęcia hossy w Polsce. Od tego czasu WIG urósł o 180 proc., tymczasem S&P500 o 260 proc.

Ta hossa różni się od poprzednich. W latach 2003-2007 o wiele bardziej opłacało się inwestować w Warszawie niż w Nowy Jorku. W ostatnich 20 latach to pierwszy taki okres, kiedy rynek amerykański wypada znacząco lepiej niż polski. Ale nie należy wyciągać wniosku, że tak już zawsze będzie. Każda hossa ma swoich bohaterów, w USA są to tym razem spółki technologiczne, których jest tam oczywiście o wiele więcej niż u nas. Jaka będzie następna hossa i kto będzie jej liderem - nie wie jednak nikt. Za wcześnie, żeby postawić krzyżyk na polskim rynku.

Wynik WIG to jedno, natomiast większość klientów, w związku z wysokimi opłatami w funduszach, o podobnych stopach wzrostu może tylko pomarzyć.

Opłaty w funduszach spadają i będą spadać. Mamy rozporządzenie, które już w tym roku ścina opłaty do max 3,5 proc.

Na razie jednak objęło wąską grupę funduszy.

Bo i problem wysokich opłat dotyczył tak naprawdę niewielu funduszy. Zawsze powtarzam, że to problem bardziej medialny, niż rzeczywisty. Opłaty 4 proc., o których głośno się mówiło, były pobierane przez zaledwie kilka starych funduszy akcyjnych. Większość, szczególnie dużych funduszy, w których jest gros pieniędzy - w naszym przypadku Quercus Ochrony Kapitału - pobiera opłaty znacznie niższe (u nas 1 proc.).

Skoro mowa o funduszach obligacji, jak przyjmuje pan pomysł odejścia od wyceny liniowej?

Cieszę się, że będziemy mogli przejść na – mam nadzieję – lepszy sposób wyceny niż dziś i liczę, że dzięki temu skończy się dyskusja o różnych sposobach wyceny w funduszach i dzielenie w związku z tym na lepszych i gorszych.

Czy w naszych warunkach rynkowych da się wprowadzić wycenę opartą o wartość godziwą, jak chce MF?

Wszystko da się robić inaczej – pytanie tylko, czy w praktyce będzie lepiej. Można stworzyć modele, bardziej skomplikowane niż obecne i udowadniać, że one są bardziej precyzyjne niż dotychczasowe rozwiązania. Nie mamy z tym żadnego problemu. Warto podkreślić, że obecne zasady funkcjonowały przez 20 lat i poza nielicznymi przypadkami nie dochodziło do istotnych problemów. Wszyscy takie metody akceptowali, a najbardziej renomowane instytucje się pod nimi podpisywały. Jeśli jednak ktoś wymyśli lepsze rozwiązania teraz czy w przyszłości, to rynek się dostosuje. Nie twórzmy wokół tej sprawy aury rewolucji, bo jej nie będzie. Co więcej, uważam, że afera GetBacku też jest za rynkiem. Inwestorzy powoli o GetBacku zapominają, mamy nowy rok. Może wielkiego pędu do kupowania obligacji korporacyjnych jeszcze nie ma, ale przecież w zeszłym roku pojawiło się wiele głosów, że po GetBacku czeka nas armagedon. Nie było go i nie będzie, bo takie przypadki jak GetBack są sporadyczne. Większość firm jest prowadzonych dobrze. GetBack był historią 2018 r. Na pewno nie będzie historią 2019 r.

A co będzie?

Być może średnie i mniejsze spółki. Jestem umiarkowanym optymistą, jeśli chodzi o perspektywy polskiego rynku. Oczywiście wiele niedobrych rzeczy zdarzyło się w ostatnich kilku latach, a szczególnie w poprzednim. Ale jeśli chcemy, by nasz rynek dalej funkcjonował, to wszystkie ręce powinny wrócić na pokład. Tym bardziej że pojawia się światło w tunelu w postaci PPK. Pozostaje znak zapytania w postaci przyszłości OFE. Na pytanie, co dalej z funduszami emerytalnymi nikt dotychczas nie odpowiedział.

Z początkiem roku łącznie pięć funduszy Quercusa ruszyło z nową strategią, w tym w dwóch przypadkach zmieniła się ona wręcz o 180 stopni. Do zespołu dołączyło trzech zarządzających z Ipopemy, a do tego Marcin Petelski, dotąd związany z Insignis. Jak udało się panu zachęcić do siebie nowych, dobrze znanych na rynku zarządzających?

Quercus wyrastał z dwóch obszarów. Pierwszy to akcje średnich i mniejszych spółek, polskich i z regionu. Drugi to obligacje bankowe i korporacyjne, głównie emitowane przez spółki giełdowe. Ostatnie dwa lata pokazały, że to za mało, by budować przyszłość towarzystwa. Wsłuchiwaliśmy się w głosy klientów i dystrybutorów. Stad decyzja o poszerzeniu oferty o fundusze inwestujące w obligacje skarbowe i aktywa globalne. W drugiej połowie 2018 r. trafi się zespół doświadczonych osób, który się takimi obszarami zajmował, czyli Jarosław Jamka, Mariusz Zaród i Piotr Miliński. „Starymi" obszarami zajmują się Krzysztof Grudzień, Bartłomiej Cendecki, Arkadiusz Bebel i ja. Mamy jeszcze Marcina Petelskiego, który po współzarządzaniu Insignis FIZ stwierdził, że chce spróbować sił samodzielnie i zrobić to u nas, co też było dla nas bardzo pozytywnym sygnałem. M. Petelski rozpoczął u nas projekt Alphaset FIZ, który jest po pierwszej emisji certyfikatów (w styczniu zebrał ponad 20 mln zł). To udany debiut, mimo niezbyt sprzyjających warunków rynkowych. Pod koniec 2018 r. odeszli z zespołu Wojciech Zych i Marek Buczak, związani z firmą od samego początku. Bardzo im dziękuję za ogromny wkład w rozwój Quercusa przez ponad 10 lat.

Powyższe zmiany zostały przyjęte przez dystrybutorów bardzo pozytywnie. Pojawiły się osoby, które historycznie mogą pochwalić się solidnymi wynikami inwestycyjnymi i mające dobrą opinię na rynku. Przekłada się to też na to, co dzieje się w biznesie. Po turbulentnym roku 2018, sytuacja ustabilizowała się. Liczę, że w kolejnych miesiącach zaczniemy odbudowywać nasze aktywa pod zarządzaniem, które w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy przepołowiły się. Mam nadzieję, że pozytywnie przełoży się na notowaniach naszych akcji.

W I połowie zeszłego roku był pan bardzo aktywny wokół sprawy GetBacku, później znacznie mniej. Podobno relacje z dystrybutorami a Quercusem w 2018 r. chwilami były bardzo trudne?

W pierwszych miesiącach ubiegłego roku byliśmy bardzo otwarci i transparentni, jeśli chodzi o komunikację. Okazało się, że obróciło się to przeciwko nam. Wyciągnęliśmy z tego wnioski., W II połowie roku musieliśmy skupić się na biznesie i go poukładać na nowo. Liczymy, że zmiany, które zaszły w Quercusie z początkiem nowego roku, przyniosą pozytywne efekty. Jeśli chodzi zaś o samych dystrybutorów, to słyszę od czasu do czasu różne historie. Oczywiście takie sprawy jak GetBack czy implementacja MiFID II powodują, że rozmowy z dystrybutorami nie są takie łatwe i przyjemne, jak w ciągu poprzednich 10 lat. Ale jesteśmy jednak dla siebie ważnymi partnerami, a w wielu przypadkach kluczowymi. W związku z tym dążymy do wspólnych rozwiązań. Dziś relacje z dystrybutorami są dobre i wraz z poprawą wyników inwestycyjnych zakładam, że będą coraz lepsze.

Od kogo dziś głównie zależy kształt rynku funduszy inwestycyjnych? Od TFI czy od dystrybutorów?

Przede wszystkim od banków, czyli największych dystrybutorów. Oczywiście pojawiają się próby rozwoju sprzedaży bezpośredniej czy tworzenia niezależnych dystrybutorów, ale gros pieniędzy Polaków leży na depozytach bankowych.

Pozycję banków wzmocnił MiFID II?

Rynek układa się na nowo i ten proces jeszcze jakiś czas potrwa. MiFID II nie jest pierwszą, ani ostatnią regulacją, ale warto wskazać na pewnie negatywne skutki uboczne. Każda regulacja powinna skupiać się na interesie klienta. To on powinien być w centrum zainteresowania, to on powinien być najbardziej chroniony Tymczasem jednym z efektów MiFID II może być to, że klientom nie będą oferowane najlepsze produkty, a takie, które najłatwiej będzie można rozliczyć między producentem a dystrybutorem. Czy to jest dobre dla klienta? Nie. Jeśli rynek faktycznie pójdzie w tę stronę, to pojawi się potrzeba dyskusji, czy MiFID II jest dobrą regulacją, czy też powoduje nieprawidłowe działanie rynku. Warto jeszcze raz przemyśleć kwestię tzw. zachęt. Można postawić pytanie, czy płacenie przez TFI pieniędzy dystrybutorom w formie dywidendy nie nosi znamion „zachęty"? Nie tylko moim zdaniem – nosi. Dystrybutor bowiem oferuje swoje rozwiązania nie dlatego, że są najlepsze dla klienta, a dlatego, że najłatwiej je rozliczyć i osiągnąć z tego tytułu zmaksymalizowane wynagrodzenie. Czy to nie rodzi konfliktu interesów?

Ostatnio pojawił się temat zakupu TFI przez mBank. Pan sprzedałby firmę?

Quercusa prowadzimy tak, jakby miało to trwać jeszcze 100 lat. Jednak to, jak ułoży się rynek, jakie będziemy prowadzić rozmowy, jakie będą zmiany regulacyjne, ma na nas wpływ. TFI będą się konsolidować i tego typu procesy mogą mieć miejsce również w naszym przypadku. Dla nas jest to jednak scenariusz alternatywny, a nie bazowy.

Według szacunków za kilka lat, kiedy limit opłat spadnie do 2 proc., minimalne aktywa do zachowania rentowności TFI powinny wynosić około 5 mld zł.

Wszystko zależy od poziomu kosztów. My jesteśmy instytucją prowadzoną skromnie. Dziś mamy nieco ponad 2,5 mld zł aktywów, ale zakładamy, że tegoroczne wyniki spółki powinny być dwucyfrowe i satysfakcjonujące z punktu widzenia akcjonariuszy. Oczywiście obniżka opłat zmuszać jednak będzie do jeszcze większej efektywności.

W tym roku dojdzie do skupu akcji bądź wypłaty dywidendy?

Pod koniec lutego prezentujemy raport roczny. Zakładamy, że z sumy wyników z lat 2017 i 2018 (z uwzględnieniem rezerw na GetBack) powinna powstać pewna niemała kwota, która będzie mogła zostać przekazana akcjonariuszom. Chcemy być nadal spółką, która dzieli się zyskami, jeśli to tylko będzie możliwe.

Co stało się z obligacjami Idea Banku, które zgodnie ze sprawozdaniem półrocznym były w Quercusie Ochrony Kapitału?

Tak jak informowaliśmy publicznie, nasze fundusze nie mają ekspozycji na te instrumenty. Wyciągnęliśmy wnioski z tego, jak odwróciła się przeciwko nam sytuacja z GetBackiem i nie komentujemy sprawy.

Rozważa pan uruchomienie jakiegoś nowego funduszu?

Cały czas analizujemy różne pomysły, aczkolwiek w najbliższym czasie nie pojawi się nic nowego. MiFID II wymusza jeszcze większą dbałość o produkty, więc będziemy udoskonalać istniejącą ofertę produktową. Do tej pory było tak, że dystrybutorzy pozyskiwali około 80 proc. naszych aktywów, a my samodzielnie pozostałe 20 proc. W najbliższych latach te proporcje mogą wyrównać się. Na razie musimy pokazać, że ostatnie zmiany przynoszą wymierne efekty.

Quercus ostatecznie nie zdecydował się na wejście w PPK. Dlaczego?

Są dwa główne powody. Jest co najmniej 10 dużych instytucji, które stać na udział w tym rynku między 5 a 15 proc. Dla pozostałych zostanie od 10 do 20 proc., w związku z tym nie ma to dla nas sensu od strony ekonomicznej.

To było już jasne od kilku miesięcy, a jednak sprawiał pan wrażenie, że cały czas się zastanawia?

Ponieważ był pomysł wspólnego wejścia w projekt PPK z pewnym partnerem, ale nic z tego nie wyniknie. Drugi powód – Quercus od początku był dostawcą produktów dla klientów zamożnych. Średni stan aktywów naszego klienta jest prawdopodobnie najwyższy na rynku. Bardziej się zastanawiamy nad tym, jak wyróżnić się jeszcze bardziej jako podmiot, który jest w obszarze zainteresowania klientów private banking. Tymczasem PPK to produkt skierowany do wszystkich. Z zainteresowaniem będziemy jednak przyglądać się, jak ułoży się rynek PPK.

Prezes Templeton AM Poland TFI stwierdził w Parkiet TV, że w najbliższych latach połowa TFI zniknie z krajowego rynku. Co pan na to?

Rentowność TFI spadnie. Ten proces zaczął się już w poprzednim roku (za wyjątkiem dwóch podmiotów, które zmieniły sposób rozliczania się ze swoimi dystrybutorami). Nie jest wykluczone, że konsolidacja faktycznie będzie miała miejsce, a MiFID II ten proces przyspieszy. Na razie, w krótkoterminowej perspektywie, rynek musi się ułożyć na nowo.

Fundusze inwestycyjne
TFI PZU: rok wysokich zysków z obligacji przy wciąż rosnących akcjach
Fundusze inwestycyjne
Donald Trump wchodzi na scenę. Co dalej z amerykańskimi akcjami?
Fundusze inwestycyjne
To będzie lepszy rok funduszy obligacji długoterminowych
Fundusze inwestycyjne
Marlena Janota przejmie sterowanie Pekao TFI
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”
Fundusze inwestycyjne
Co w FIZ-ach piszczy. Znani zarządzający tłumaczą wyniki
Fundusze inwestycyjne
Santander TFI: polskie akcje to dobry wybór