W I połowie tego roku MFO wypracowało prawie 313 mln zł przychodów, co w porównaniu z tym samym okresem ubiegłego roku oznaczało wzrost o 5,8 proc. To przede wszystkim efekt zwiększenia wolumenu sprzedanych profili stalowych o ponad 19 proc. Niektórych ich rodzajów sprzedano nawet o 30 proc. więcej (profile specjalne i profile spawane). Według zarządu nie był to jednak wynik wyraźnej poprawy sytuacji gospodarczej i wzrostu popytu, a bardziej efekt podejmowanych przez spółkę działań, dzięki którym zwiększono udział w rynku. W efekcie MFO wypracowało ponad 4,1 mln zł zysku netto wobec 6,9 mln zł straty netto zanotowanej w I połowie 2023 r.

Zakupy realizowane przez kontrahentów były ostrożne

„Nie ruszyły jeszcze żadne z zapowiadanych i oczekiwanych stymulatorów rynku budowlanego, jak na przykład środki z KPO, nowe programy termomodernizacji budynków, czy choćby obniżenie stóp procentowych. To co jednak działało na plus, to fakt, że nasi odbiorcy ostatecznie skonsumowali pod koniec zeszłego roku zalegające stoki i nawisy magazynowe i powrócili do zakupów odpowiadających ich faktycznemu, bieżącemu zapotrzebowaniu” - twierdzi Tomasz Mirski, prezes MFO w liście do akcjonariuszy.

Dodaje, że zakupy realizowane przez kontrahentów były ostrożne i nie przyczyniały się u nich do powstawania nowych zapasów. MFO wzrost sprzedaży odnotowało głównie w Polsce. W efekcie nasz kraj miał już 52-proc. udział w całości osiągniętych przez spółkę przychodów. Na rynkach zagranicznych sprzedaż zwiększono głównie we Włoszech, Hiszpanii, Francji i USA. Spadła za to w Niemczech, największym rynku eksportowym firmy.

Na ożywienie gospodarcze trzeba poczekać

„W II połowie roku spodziewam się lekkiego ożywienia, które związane jest z pewną sezonowością sektora budowlanego i branży materiałów budowlanych. Na ożywienie gospodarcze, stymulowane środkami z KPO czy wprowadzanymi programami rządowymi, będziemy chyba musieli poczekać do przyszłego roku” - uważa Mirski.

Jednocześnie wyraża nadzieję, że w tym czasie nie dojdzie do eskalacji napięcia i niekorzystnych zmian geopolitycznych, które mogłyby ponownie zdestabilizować światową gospodarkę.