W efekcie wiele z firm przemysłowych wypadło z łask inwestorów, przez co w niewielkim stopniu lub wcale nie skorzystały z trwającej hossy. Lista wyzwań jest całkiem spora – wśród najważniejszych trzeba wymienić spowolnienie popytu na kluczowych rynkach będące efektem ograniczania wydatków przez konsumentów, presji kosztów czy mocniejszego złotego. – Słabsze zachowanie spółek przemysłowych na giełdzie jest w pełni uzasadnione i wynika z ich słabszych wyników. Po okresie wysokiej zmienności cen surowców, energii i kosztów pracy, od kilku kwartałów sytuacja się ustabilizowała, ale jednak na podwyższonym poziomie. Ma to negatywne odzwierciedlenie w wysokości marż większości firm przemysłowych. Spore znaczenie ma przedłużanie się spowolnienia gospodarczego u naszego najważniejszego sąsiada, czyli Niemiec, a nasz przemysł jako taki ma znaczną ekspozycję na tamten rynek. Doszło do tego jeszcze trwające od półtora roku umacnianie się naszej waluty do euro, co nie pomaga eksporterom – wyjaśnia Adam Zajler, analityk BM Banku Millennium.
Eksporterzy mają pod górkę
W szczególnie trudnej sytuacji znalazły się spółki nastawione na eksport swoich produktów dla klientów detalicznych, jak producenci sprzętu AGD czy mebli. – W przypadku Amiki i Forte mieliśmy do czynienia z kilkoma negatywnymi czynnikami makroekonomicznymi, które ograniczyły popyt w branży w całej Europie. Pierwszy z nich, trochę bardziej sektorowy, to efekt przesunięcia remontów w trakcie pandemii. Konsumenci mieli więcej środków (nadmiarowe oszczędności) oraz więcej czasu, stąd też chętniej odświeżali mieszkania. W konsekwencji obecnie jesteśmy na etapie uśrednienia i wzrost popytu wtórnego dopiero przed nami. Drugi czynnik to wysoka inflacja, która ograniczyła siłę nabywczą konsumentów, a w konsekwencji sprzedaż mebli i AGD – wyjaśnia Mateusz Chrzanowski, analityk Noble Securities. Nie bez znaczenia okazał się także istotny wzrost stóp procentowych, co oprócz ograniczenia zdolności do finansowania zakupów sprzętu przełożyło się również negatywnie na popyt z pierwotnego rynku mieszkaniowego. – Mniej kredytów hipotecznych to mniej transakcji na rynku nieruchomości, a zatem i mniejszy popyt na wyposażenie dopiero co oddanych do użytkowania mieszkań. Ekstremum tego negatywnego wpływu rynku pierwotnego powinno mieć miejsce w 2024 r. – uważa. Ostatnie kwartały przyniosły także wyraźny regres w wynikach Wieltonu. – Spółka dobrze sobie radziła w 2023 r., a załamanie przyszło dopiero na początku bieżącego roku, kiedy to skokowo pogorszyło się otoczenie rynkowe, a w konsekwencji i wyniki spółki – zauważa.
Niewielkim pocieszeniem dla producentów może być za to stabilizacja cen komponentów i materiałów po silnych wahaniach, które miały miejsce w poprzednich latach. – Jeżeli chodzi o koszty, to ceny surowców i materiałów raczej się ustabilizowały, wzrost wynagrodzeń również powinien już spowalniać, pewnym zagrożeniem pozostają koszty energii, natomiast w przypadku Amiki ich negatywny wpływ jest ograniczony poczynionymi inwestycjami w energię odnawialną – zauważa ekspert.