W sprzyjających okolicznościach możemy utrzymać dynamikę z 2010 r., czyli około 15 proc. – mówi Waldemar Madura, prezes Ampli. Oznaczałoby to, że przychody w 2011 r. osiągną około 100 mln zł. Zarząd liczy szczególnie na ożywienie w budownictwie mieszkaniowym i branży remontowej.
Spółka raczej nie skorzysta na inwestycjach infrastrukturalnych. – Duża część podwykonawców, którzy chcieliby się u nas zaopatrywać, nie budzi naszego zaufania. Ryzyko potencjalnej współpracy z nimi nie jest rekompensowane przez marże, jakie można w jej wyniku wypracować – tłumaczy Madura.
W 2011 r. rentowność netto, zdaniem zarządu spółki, nadal będzie niska (po trzech kwartałach zeszłego roku 1,3 proc.). – Rynek wciąż jest trudny, szczególnie dają nam się we znaki wyniszczająca konkurencja i nierzetelni odbiorcy – tłumaczy Madura. Należności przeterminowane o 90–120 dni utrzymują się według zarządu na poziomie 12–15 proc. przychodów. Zarząd nie chce na razie podejmować radykalnych kroków, obawiając się utraty rynku.
Na początku lutego zacznie działać nowa hurtownia. Niedawno spółka zapowiadała otwarcie dwóch punktów sprzedaży w 2011 r. – Co do drugiej hurtowni na razie się wstrzymamy – mówi Madura. Dodaje, że Ampli wprawdzie zależy na ekspansji, ale zarząd woli zatrudniać tańszych w utrzymaniu regionalnych przedstawicieli.
W tym roku ruszy też pełną parą zapowiadana od dawna sprzedaż żarówek i aparatury?modułowej (np. rozdzielnice) pod własną marką. Ampli zleciło jej produkcję fabrykom w Azji.