– Komisja Europejska nie powinna być zaskoczona naszym stanowiskiem. Rada ds. Środowiska UE nie wypracowała jednolitego stanowiska co do mapy drogowej 2050. Dopiero rozpoczynamy debatę o tym, jak zdefiniować przyszłe instrumenty polityki klimatycznej, by pasowały do realiów gospodarczych wszystkich 27 państw UE, w tym Polski. Stoimy na stanowisku, że ostateczne decyzje o tym, jak redukować CO2 po 2020 r., powinny zapadać po tym, jak w 2015 r. zakończą się globalne negocjacje na ten temat – mówi „Parkietowi" minister środowiska Marcin Korolec. Zapewnia, że popierają nas inne kraje. Z informacji „Parkietu" wynika, że to Czechy, Słowacja, Rumunia, Węgry, Bułgaria i częściowo Litwa. Ale gdyby pojawiła się inicjatywa legislacyjna, polskie weto nic nie daje. Potrzebna jest tzw. mniejszość blokująca. Zgodnie z systemem nicejskim, dodając głosy nasze i tych krajów okazuje się, że Polsce mogłoby zabraknąć jednego głosu.
– Spodziewamy się, że podobna debata może też mieć miejsce na czerwcowym posiedzeniu Rady ds. Energii – mówi „Parkietowi" Korolec. A na nim, jeśli będzie taka konieczność, można się spodziewać polskiego weta ze strony wicepremiera i ministra gospodarki Waldemara Pawlaka. Podziela on zdanie ministra środowiska, by rozmawiać o dalszej redukcji CO2 globalnie, po 2015 r. – Bo dziś to absurdalne europejskie oczekiwania. Próbuje się podnosić cele redukcyjne bez gwarancji ze strony innych uczestników porozumienia klimatycznego. A tona CO2 wyemitowana w Ameryce czy Chinach jest tak samo szkodliwa, jak wyemitowana w Europie – mówi Pawlak cytowany przez PAP.