– Cały czas rozmawiamy z dwoma przedsiębiorstwami. Przystępujemy do kolejnej rundy rokowań. Jestem przekonany, że najpóźniej do połowy sierpnia decyzje w tym zakresie zostaną podjęte – mówi Grzegorz Gniady, członek rady nadzorczej Mewy i jej akcjonariusz posiadający razem z żoną blisko 15?proc. kapitału (jest też prezesem giełdowego Cash Flow). Początkowo zakładano, że porozumienie zostanie osiągnięte na początku lipca.

Zgodnie z decyzją akcjonariuszy giełdowego producenta i dystrybutora odzieży przejmowany podmiot (nazwy firm, z którymi prowadzone są negocjacje, nie są podawane z wyjątkiem tego, że jedna reprezentuje branżę finansową, a druga medialną) za akcje Mewy będzie musiał płacić po 1,06 zł. Rynek wycenia je teraz jednak aż o około 70 proc. taniej. – To budzi sporo emocji i wątpliwości naszych partnerów – dodaje Gniady. Jest przekonany, że zdoła jednak przekonać jedną z firm korzyściami, jakie osiągnie, stając się szybko spółką publiczną. W wyniku sfinalizowania przygotowywanej operacji właściciele przejmowanego przedsiębiorstwa staną się dominującymi akcjonariuszami Mewy. Walne zgromadzenie Mewy na początku czerwca zadecydowało o emisji około 79 mln akcji z wyłączeniem prawa poboru w ramach kapitału docelowego i warunkowego. Teraz kapitał dzieli się na 28,9 mln walorów. – Jest więcej prawdopodobne, że dojdzie do transakcji, niż że się z niej wycofają oba podmioty – uważa Gniady.

Dla Mewy wchłonięcie nowego podmiotu i stworzenie w ten sposób holdingu jest szansą na wyprowadzenie firmy na prostą. Restrukturyzacja prowadzonego biznesu w segmencie odzieżowym nie przynosi spodziewanego efektu. Działalność się kurczy i jest wciąż deficytowa.