O ile naukowcy tacy jak dr Andrzej Kassenberg, prof. Maciej Nowicki czy prof. Szymon Malinowski mówią o tym od dekad, o tyle do mainstreamu temat klimatu i odpowiedzialności biznesu wobec środowiska trafił kilka lat temu. Co się zatem takiego wydarzyło, że zaczęto zwracać uwagę na problemy, które sygnalizowane były długo wcześniej? I wreszcie pytanie zasadnicze: czy nasza na to wszystko odpowiedź jest wystarczająca, czy będziemy w stanie powstrzymać zmiany klimatu do tego stopnia, by na planecie dało się żyć kolejnym pokoleniom. Bo warto też zapytać o to, co zostawimy swoim dzieciom i wnukom obok rosnących gór śmieci, pływających wysp z odpadów plastikowych, zdegradowanych gleb, wysuszonych rzek i zbiorników wodnych. Przez zmiany klimatu każdego roku tracimy bezpowrotnie kolejne gatunki flory i fauny.
To, że politycy zajęli się sprawami klimatu, wynika z agend międzynarodowych organizacji, takich jak ONZ czy UE. Bo to w tych gremiach podnoszony był ważki temat zmian klimatycznych i rodzących się przez to problemów w skali regionalnej czy globalnej. Migracje ludzi nie biorą się tylko z powodu wojny, ale również z tej przyczyny, że w danym regionie życie staje się coraz cięższe z powodu rosnącej temperatury, braku wody czy też coraz trudniejszej uprawy roślin i hodowli zwierząt. Obok organizacji międzynarodowych także spotkania dużego biznesu, jak Światowe Forum Ekonomiczne w Davos, zaczęły zwracać uwagę na to, że przedsiębiorstwa nie tylko muszą się skupiać na pomnażaniu kapitału i zwiększaniu wartości spółki, ale też muszą być odpowiedzialne wobec społeczeństwa i środowiska. Unia Europejska zaczęła dostrzegać ten problem wiele lat temu, zwracając uwagę na potrzebę dekarbonizacji gospodarki, ograniczenia emisji gazów cieplarnianych, a także większą odpowiedzialność biznesu wobec środowiska – stąd nowe od przyszłego roku obowiązki raportowania ESG, o których mówi w specjalnym wywiadzie Piotr Biernacki.
Polska, która w największym stopniu w UE uzależniona jest od węgla, ma wreszcie szanse stać się krajem opierającym swoją energię na źródłach zielonych. Jak mówi prof. Agnieszka Słomka-Gołebiowska, banki mają bardzo ważną rolę do odegrania w tej sferze. Gdy ceny energii w Polsce są najwyższe w UE przez wspomniany wcześniej węgiel, ale i przez blokadę rozwoju energetyki wiatrowej na lądzie, firmy ruszyły do autogeneracji, czyli instalowania elektrowni słonecznych, by zaspokoić choć część swojego zapotrzebowania na energię. Przedsiębiorstwa zaczęły zwracać większą uwagę na swój ślad węglowy. Część robi to ze względu na stan środowiska, a część zdaje sobie sprawę, że bez zielonego zwrotu firma może wypaść z rynku.