Ideologia, którą widzieliśmy w ostatnich latach, została wyparta przez ekonomię. Mamy najdroższy prąd w UE. Prezes PGE na prezentacji strategii mówił, że jeśli aktywa węglowe nie zostaną wydzielone, to firma w półtora roku zbankrutuje. Banki odmawiają finansowania inwestycji węglowych. Dlaczego banki się zazieleniły?
Idea zielonych finansów zrodziła się z pilnej potrzeby ograniczania zmian klimatycznych. Banki są sektorem regulowanym, a regulacja jest świętością w banku. Gdy regulacje nie były konkretne, to bodziec był słabszy. Obecnie wiadomo, jak banki mają zasilać gospodarki w kapitał niezbędny do przeprowadzenia uporządkowanej zielonej transformacji. Technologie niskoemisyjne są wysoce kapitałochłonne, a więc wymagają znacznych nakładów inwestycyjnych. Stąd ogromna rola banków, które były i są ważnym partnerem realizacji programów stabilizacyjnych i rozwojowych. Bodźce do zmian idą jednocześnie z rynku, ponieważ zmiany klimatyczne zidentyfikowano jako jedno z największych problemów biznesowych. A rządy nie są w stanie nim zaradzić. W krajach wysokorozwiniętych coraz silniejsze jest przekonanie, że spółka powinna być odpowiedzialna nie tylko wobec akcjonariuszy, ale również wobec społeczeństwa. Te kraje decydują, gdzie kapitał jest lokowany.
Banki zaczną teraz priorytetowo traktować zielone inwestycje?
Tak. W Davos wśród wskazanych dziesięciu największych zagrożeń, pięć było związanych ze środowiskiem. Banki muszą rozumieć i skwantyfikować, jakie mają teraz ryzyko w portfelu. Przykładowo ekstremalne zjawiska pogodowe dla firm ubezpieczeniowych i banków oznaczają konkretne straty. Instytucje finansowe muszą się liczyć ze stratami ze względu na niższą rentowność firm – swoich klientów – najbardziej narażonych na zmiany klimatu lub silnie uzależnionych od kurczących się zasobów naturalnych. Widmo strat uderza w firmy z różnych sektorów gospodarczych.
Firmy raportują dane ESG (Environment, Sociaj, Governance), bo jest wzrost zainteresowania inwestorów kwestiami społecznie odpowiedzialnego inwestowania. Widać to też w Polsce?
Inwestorzy skierowali się w stronę inwestycji, które miały w nazwie ESG. Trudno było im porównać informacje. Dlatego Komisja Europejska wprowadziła standaryzację w zakresie mierzenia, jak i raportowania czynnika E. Szacuje się, że potrzeba wydać 180 mld euro, żeby gospodarka EU mogła do 2030 r. zwiększyć efektywność energetyczną, a w 2050 r. być neutralną emisyjnie gospodarką. Opracowano taksonomię, której działalność firm zalicza się do E (Environment) i pozwala inwestorom śledzić postęp przedsiębiorstwa. Taksonomia musi być wdrożona do przyszłego roku. Pierwszym krokiem było raportowanie informacji niefinansowych, w ramach których spółka pokazuje działalność, która jest uznana za zieloną. Jeśli ktoś nie będzie tego robił, będzie to widoczne. Trudniej mu będzie pozyskać finansowanie. Banki też będą musiały raportować i pokazać, że rozumieją ryzyko swoich klientów.