Aby prezes URE mógł prawidłowo ocenić tzw. koszty uzasadnione spółek, istotny jest poziom zakontraktowania przez nie zakupów energii na 2025 r. Im ten poziom wyższy, tym łatwiej będzie ocenić koszty będące podstawą taryf. – Jeśli pytają państwo nas o sens ustalenia taryf do końca 2025 r., to moim zdaniem ma to sens biznesowy, przy zastrzeżeniach takich jak mechanizmy wyrównawcze i kompensacyjne – stwierdził wiceprezes ds. handlowych Grupy Enea Bartosz Krysta. Nie chciał on jednak ujawnić, jaki procent potrzebnej energii na 2025 r. spółka ma już zakontraktowany. – To tajemnica spółki – uciął. Rąbka tajemnicy uchylił wiceprezes Grupy Taruon Piotr Gołębiowski. – Na ten rok mamy zabezpieczoną większość zapotrzebowania, na 2025 r. zaś 23 proc. energii, której wówczas będziemy potrzebować. Ustawa wpłynie na tempo taryfikacji, przyspieszenie kontraktacji i koszty zabezpieczania się przed ryzykiem rynkowym, czyli np. na wzrost cen uprawnień do emisji CO2 – ocenił Gołębiowski.
Nieco inaczej na wyścig po zabezpieczenie dostaw energii na 2025 r. patrzy Enea. – Z naszej perspektywy istotny jest fakt, że te rozwiązania przewidują rekompensaty. Sama kontraktacja (na rok 2025 – red.) odbywa się zgodnie ze strategią zarządzania ryzykiem. Jeśli będzie instrument korekty taryf, to wówczas policzymy, jaki to będzie miało wpływ na nasze wyniki – powiedział Krysta. Z praktyki wynika, że po pięciu miesiącach danego roku spółki mają zwyczajowo zabezpieczone nie więcej niż 30 proc. energii na rok kolejny. Prezes URE będzie musiał na tej podstawie ocenić ich koszty i zgodzić się lub nie na proponowane przez nie taryfy.
Jak wyliczyć taryfę?
Czy nowe, niższe od aktualnych, taryfy pozwolą spółkom pokryć koszty pozyskania energii? Z naszych informacji wynika, że spółki obawiają się, że zmiana taryfy w tym roku pomniejszy zaplanowany przychód ze sprzedaży na ten rok nawet o kilkaset milionów złotych. Analitycy wskazują, że nie da się ustalić jednoznacznie, że faktycznie tak się stanie. – Odkąd zniesiono obligo, trudno odgadnąć, jak spółki zabezpieczają kontrakty na energię i po jakiej cenie. Handel na samej giełdzie jest tylko małą częścią kontraktowania energii. Zwykle spółki gros energii zakupują w IV kwartale i to wówczas można realnie wskazać przybliżony poziom taryf na kolejny rok – mówi Łukasz Prokopiuk, analityk DM BOŚ. Jego zdaniem trudno będzie oszacować przyszłoroczne koszty energii energii już teraz.
Nasi rozmówcy uważają, że mimo niepewności co do kosztów firmy mają możliwość ich optymalizacji. Według niektórych ekspertów stawki taryfowe na ten rok, czyli 739 zł za MWh, są zawyżone. Najwięcej zakupów energii w sytuacji braku obliga dokonuje się między spółkami w danej grupie, a nie na Towarowej Giełdzie Energii. Ceny węgla oraz uprawnień do emisji CO2 w tym roku natomiast spadły. – Niewykluczone, że w efekcie wewnątrzspółkowych rozliczeń, optymalizacji zakupów, ta wartość taryfy mogłaby być niższa – wskazuje Prokopiuk.
Ocenia się, że stawki taryfowe na ten rok mogłyby realnie wynosić ok. 600–650 zł za MWh – spółki mogły bowiem zabezpieczyć zakupy węgla i uprawnień do emisji CO2 po niższych cenach.
W podobnym tonie wypowiada się Paweł Puchalski, analityk z Santander BM. – Szacowanie poziomu taryfy na 2025 r. na bazie obecnego stopnia zakontraktowania firm jest obarczone dużą dozą ryzyka, gdyż bieżący poziom kontraktacji na przyszły rok nie jest wysoki. Nie spodziewam się jednak dynamicznego wzrostu zakupów kontraktów na 2025 r. przez spółki energetyczne, gdyż wielkość dostępnego wolumenu na TGE jest ograniczona – mówi analityk. W jego ocenie w ciągu około miesiąca, a więc do momentu złożenia wniosków taryfowych, spółki będą mogły zabezpieczyć dodatkowo stosunkowo niewielką ilość energii potrzebną na 2025 r., w związku z czym zintensyfikowane zakupy nie wpłynęłyby istotnie na ograniczenie ryzyka dla wyników 2025 r. – Największym zmartwieniem spółek mogą być ponownie rosnące ceny uprawnień do emisji CO2, których potencjalny wzrost mógłby nie zostać w pełni odzwierciedlony w cenach transakcyjnych na TGE – wskazuje Puchalski.