Ustawa o mrożeniu cen prądu mnoży wątpliwości

Projekt ustawy przedłużającej tzw. mrożenie cen energii zamiast rozwiać wątpliwości rynku, tylko je pogłębił. Sprzedawcy energii są zaniepokojeni – nie wiedzą, jak rozumieć niektóre zapisy.

Publikacja: 22.04.2024 06:00

Zdaniem analityków, jeżeli rząd przewiduje rekompensaty za mrożenie cen prądu na drugą połowę roku,

Zdaniem analityków, jeżeli rząd przewiduje rekompensaty za mrożenie cen prądu na drugą połowę roku, to należy zakładać, że będzie to neutralne dla finansów firm energetycznych. Fot. AdobeStock

Ministerstwo Klimatu i Środowiska przedstawiło projekt ustawy przewidującej mrożenie cen energii po 1 lipca. Zgodnie z nim cena maksymalna energii dla konsumentów ma być wyższa niż obecnie – zamiast aktualnych 412 zł ma wynosić 500 zł za MWh. Drugim instrumentem ma być bon energetyczny dla wrażliwych odbiorców, który zrekompensuje im tę podwyżkę. W ramach trzeciego elementu resort planuje zobligować sprzedawców prądu do złożenia nowych wniosków taryfowych, w których stawki mają być niższe niż do tej pory. Nowe taryfy miałyby obowiązywać do końca 2025 r.

Koszt całego mrożenia cen energii jest szacowany zgodnie z projektem na 6,33 mld zł. Źródła finansowania to budżet oraz fundusz przeciwdziałania Covid-19.

Informacje dobiegające z jednej ze spółek wskazują, że ponownie to one same będą finansować tę rekompensatę. Inne firmy nie były jednak w stanie odpowiedzieć jednoznacznie na nasze pytania. Same bowiem jeszcze nie wiedzą, jak interpretować zapisy projektu ustawy.

Taktyki spółek

Dziś oficjalne taryfy spółek na sprzedaż energii dla gospodarstw zatwierdzone przez Urząd Regulacji Energetyki sięgają 739 zł za MWh i obowiązują do końca 2024 r. Tyle konsumenci jednak nie płacą, gdyż ceny dla nich są zamrożone na poziomie wspomnianych 412 zł za MWh. Taryfy są potrzebne, gdyż uwzględniają one realne koszty pozyskania energii przez jej sprzedawców. Różnica między taryfą a ceną zamrożoną, którą płacą konsumenci, odpowiada z kolei wysokości rekompensaty, o którą następnie ubiegają się sprzedawcy energii. Nowe wnioski taryfowe prezes URE chciałby otrzymać do połowy maja, tak aby móc ogłosić nowe taryfy na dwa tygodnie przed wejściem ich w życie 1 lipca.

Aby prezes URE mógł prawidłowo ocenić tzw. koszty uzasadnione spółek, istotny jest poziom zakontraktowania przez nie zakupów energii na 2025 r. Im ten poziom wyższy, tym łatwiej będzie ocenić koszty będące podstawą taryf. – Jeśli pytają państwo nas o sens ustalenia taryf do końca 2025 r., to moim zdaniem ma to sens biznesowy, przy zastrzeżeniach takich jak mechanizmy wyrównawcze i kompensacyjne – stwierdził wiceprezes ds. handlowych Grupy Enea Bartosz Krysta. Nie chciał on jednak ujawnić, jaki procent potrzebnej energii na 2025 r. spółka ma już zakontraktowany. – To tajemnica spółki – uciął. Rąbka tajemnicy uchylił wiceprezes Grupy Taruon Piotr Gołębiowski. – Na ten rok mamy zabezpieczoną większość zapotrzebowania, na 2025 r. zaś 23 proc. energii, której wówczas będziemy potrzebować. Ustawa wpłynie na tempo taryfikacji, przyspieszenie kontraktacji i koszty zabezpieczania się przed ryzykiem rynkowym, czyli np. na wzrost cen uprawnień do emisji CO2 – ocenił Gołębiowski.

Nieco inaczej na wyścig po zabezpieczenie dostaw energii na 2025 r. patrzy Enea. – Z naszej perspektywy istotny jest fakt, że te rozwiązania przewidują rekompensaty. Sama kontraktacja (na rok 2025 – red.) odbywa się zgodnie ze strategią zarządzania ryzykiem. Jeśli będzie instrument korekty taryf, to wówczas policzymy, jaki to będzie miało wpływ na nasze wyniki – powiedział Krysta. Z praktyki wynika, że po pięciu miesiącach danego roku spółki mają zwyczajowo zabezpieczone nie więcej niż 30 proc. energii na rok kolejny. Prezes URE będzie musiał na tej podstawie ocenić ich koszty i zgodzić się lub nie na proponowane przez nie taryfy.

Jak wyliczyć taryfę?

Czy nowe, niższe od aktualnych, taryfy pozwolą spółkom pokryć koszty pozyskania energii? Z naszych informacji wynika, że spółki obawiają się, że zmiana taryfy w tym roku pomniejszy zaplanowany przychód ze sprzedaży na ten rok nawet o kilkaset milionów złotych. Analitycy wskazują, że nie da się ustalić jednoznacznie, że faktycznie tak się stanie. – Odkąd zniesiono obligo, trudno odgadnąć, jak spółki zabezpieczają kontrakty na energię i po jakiej cenie. Handel na samej giełdzie jest tylko małą częścią kontraktowania energii. Zwykle spółki gros energii zakupują w IV kwartale i to wówczas można realnie wskazać przybliżony poziom taryf na kolejny rok – mówi Łukasz Prokopiuk, analityk DM BOŚ. Jego zdaniem trudno będzie oszacować przyszłoroczne koszty energii energii już teraz.

Nasi rozmówcy uważają, że mimo niepewności co do kosztów firmy mają możliwość ich optymalizacji. Według niektórych ekspertów stawki taryfowe na ten rok, czyli 739 zł za MWh, są zawyżone. Najwięcej zakupów energii w sytuacji braku obliga dokonuje się między spółkami w danej grupie, a nie na Towarowej Giełdzie Energii. Ceny węgla oraz uprawnień do emisji CO2 w tym roku natomiast spadły. – Niewykluczone, że w efekcie wewnątrzspółkowych rozliczeń, optymalizacji zakupów, ta wartość taryfy mogłaby być niższa – wskazuje Prokopiuk.

Ocenia się, że stawki taryfowe na ten rok mogłyby realnie wynosić ok. 600–650 zł za MWh – spółki mogły bowiem zabezpieczyć zakupy węgla i uprawnień do emisji CO2 po niższych cenach.

W podobnym tonie wypowiada się Paweł Puchalski, analityk z Santander BM. – Szacowanie poziomu taryfy na 2025 r. na bazie obecnego stopnia zakontraktowania firm jest obarczone dużą dozą ryzyka, gdyż bieżący poziom kontraktacji na przyszły rok nie jest wysoki. Nie spodziewam się jednak dynamicznego wzrostu zakupów kontraktów na 2025 r. przez spółki energetyczne, gdyż wielkość dostępnego wolumenu na TGE jest ograniczona – mówi analityk. W jego ocenie w ciągu około miesiąca, a więc do momentu złożenia wniosków taryfowych, spółki będą mogły zabezpieczyć dodatkowo stosunkowo niewielką ilość energii potrzebną na 2025 r., w związku z czym zintensyfikowane zakupy nie wpłynęłyby istotnie na ograniczenie ryzyka dla wyników 2025 r. – Największym zmartwieniem spółek mogą być ponownie rosnące ceny uprawnień do emisji CO2, których potencjalny wzrost mógłby nie zostać w pełni odzwierciedlony w cenach transakcyjnych na TGE – wskazuje Puchalski.

Wojciech Graczyk z Konfederacji Lewiatan zgadza, się, że oszacowanie realnych kosztów pozyskania energii na 1,5 roku do przodu obarczone jest dużym ryzykiem. – To nic innego jak czysta spekulacja. Prezes URE nie będzie w stanie realnie oszacować kosztów uzasadnionych, które są podstawą do oceny taryfy. Spółki ledwo co rozpoczęły kontraktację energii na 2025 r. – stwierdza. Co więcej, jego zdaniem taryfa na okres 1,5 roku rzędu poniżej 600 zł za MWh, o jakiej wspomniał prezes URE, może nie wystarczyć do pokrycia wszystkich kosztów zakupu energii.

– Wedle naszych wyliczeń taryfa na poziomie 600 zł pokryłaby koszty pozyskania energii na 2025 r. według aktualnych cen hurtowych. Taka taryfa nie pokrywałaby jednak kosztów już poniesionych za drugie półrocze tego roku, które są już znane i są znacznie wyższe od obecnych cen giełdowych na rok 2025 – dodaje Graczyk. Wskazuje także, że przepisy projektowanej ustawy przymuszają spółki do zmian taryfy. – Inaczej spółki nie będą miały wypłacanych należnych rekompensat – dodaje.

Energetyka
Jest nowy prezes gdańskiej Energi
Materiał Promocyjny
Pieniądze od banku za wyrobienie karty kredytowej
Energetyka
Ile zapłacimy za prąd z morskich farm wiatrowych? Niespodziewany ruch rządu
Energetyka
Definicja budynku nadal sporna
Energetyka
Fiasko gazowego projektu Enei. Cios w plany, aby pokryć braki mocy do produkcji prądu
Materiał Promocyjny
Sieć T-Mobile Polska nagrodzona przez użytkowników w prestiżowym rankingu
Energetyka
Pełna moc Dolnej Odry
Energetyka
Gazowy gigant PGE zastąpi węgiel. „Elektrownie węglowe trwale nierentowne”