Polskie Sieci Elektroenergetyczne ogłosiły w piątek, 23 września 2022 r., okres zagrożenia na rynku mocy (dostaw energii – red.) w godz. 19–20 i 20–21. Jest to sygnał tylko dla jednostek rynku mocy, by w tych godzinach zrealizowały swoje obowiązki mocowe.
– Ogłoszenie okresu zagrożenia nie ma wpływu na odbiorców energii elektrycznej – podkreśla PSE, uspokajając, że nie chodzi o fizyczny brak mocy do produkcji energii, ale kurczącą się rezerwę mocy na wypadek nagłego zdarzenia, którego nie można wykluczyć. – Ogłoszenie okresu zagrożenia wynika z braku wystarczającej rezerwy w systemie. Ta sytuacja jest spowodowana ubytkami awaryjnymi jednostek wytwórczych oraz niską generacją OZE, zwłaszcza w szczycie wieczornym – podaje PSE.
Zgodnie z instrukcją ruchu i eksploatacji sieci przesyłowej PSE ma obowiązek utrzymać odpowiedni poziom rezerwy mocy produkcji energii rzędu nie mniej niż 9 proc. ponad prognozowane wcześniej zapotrzebowanie. W piątek zaś rezerwa była mniejsza, dlatego też PSE podjęła taką decyzję. Okres zagrożenia na rynku mocy to informacja dla elektrowni, które podpisały umowy mocowe, że na sygnał operatora muszą dostarczyć zakontraktowaną moc, niezależnie, czy mają własne kłopoty czy też nie. W przeciwnym wypadku muszą zapłacić kary. Podobne umowy podpisały także firmy, które na wezwanie operatora będą musiały zredukować pobór energii. Zgodnie z umowami w ramach obowiązków mocowych jednostki wytwórcze będą musiały dostarczyć odpowiedni poziom mocy w systemie, a jednostki redukcji zapotrzebowania (DSR) ograniczyć swoje zapotrzebowanie. Dostawcy na rynku mocy otrzymują za to wynagrodzenie.
W piątek wiele elektrowni zgłosiło częściowe ubytki mocy z powodu awarii lub w efekcie oszczędzania węgla na zimę. Zbyt niska wietrzność też działała negatywnie na dostępną moc do produkcji prądu. W piątek zaś ok. 19 GW mocy w elektrowniach konwencjonalnych wypadła z systemu.
Operator skorzystał także dzień wcześniej z pomocy międzyoperatorskiej z zagranicy i zarezerwował dodatkową moc za granicą.