Jak zauważa Kamil Stolarski, szef zespołu analiz w Santander BM, te zawirowania pojawiły się w momencie, kiedy problemy, z którymi polskie banki zmagają się od lat, wciąż nie zostały rozwiązane. Chodzi przede wszystkim o problem kredytów frankowych, w sprawie których oczekiwane jest wydanie wyroku przez TSUE.
– Dodatkowo czynnikiem ryzyka są dyskusje podważające WIBOR – zauważa specjalista, zastrzegając, że te ostatnie wciąż mogą pozostać bez poważniejszych konsekwencji.
Tymczasem bezpośrednich źródeł pogłębiającej się przeceny akcji banków analityk upatruje w większej awersji do ryzyka wśród inwestorów oraz przeszacowaniu oczekiwań co do stóp procentowych także w Polsce. Jak obecnie wskazują notowania kontraktów FRA, do końca roku stopy NBP mogą spaść o 100 pkt baz., a to z pewnością uderzyłoby w wyniki odsetkowe banków. – Upadek SVB i przejęcie Credit Suisse wywołały szok, który nie mógł nie wpłynąć na podejście inwestorów do banków na całym świecie. Oczekiwania niższych stóp procentowych są dla banków per saldo niekorzystne, nawet mimo nadziei na odrabianie strat na portfelach obligacji oraz pozytywnego wpływu na wzrost gospodarczy – ocenia Stolarski.
Czytaj więcej
Wygląda na to, że jedno z ognisk niestabilności na rynkach finansowych zostało wygaszone. Niektóre okoliczności tej akcji ratunkowej mogą jednak być złym precedensem na przyszłość. Dotyczy to choćby wymuszonych na inwestorach strat na obligacjach typu AT1.
Jak zaznacza Michał Konarski, analityk BM mBanku, wpływ stóp procentowych nie jest tak jednoznaczny, bo są one odpowiedzią na inflację, która skutkuje presją na wzrost kosztów. A spowolnienie gospodarcze może się przekładać na pogorszenie jakości portfeli kredytowych.