Co dalej z Rosją, jaką znamy?

Spadek cen surowców raczej nie będzie miał znaczącego wpływu na kondycję rosyjskiej gospodarki w tym roku. Inwestorzy będą się wstrzymywać z zakupami akcji rosyjskich firm do marca: wtedy będzie można powiedzieć więcej o skali kryzysu w Europie. A w Rosji?będzie już po wyborach prezydenckich

Publikacja: 12.01.2012 10:38

Co dalej z Rosją, jaką znamy?

Foto: Archiwum

Z wielką ciekawością przyglądam się rozwojowi sytuacji politycznej w Rosji, po kolejnych niezbyt transparentnych wyborach parlamentarnych. Rozstrzygnięcie wyborów nie było dla mnie żadną niespodzianką, w przeciwieństwie do odważnych protestów oraz powszechnej krytyki rządów premiera Putina przez zwykłych Rosjan.

Ryzyko polityczne

Z równie wielką uwagą wydarzenia śledzą akcjonariusze dużych rosyjskich spółek giełdowych. Przez lata w putinowskiej Rosji utrwalał się porządek, w którym odnalazła się duża część największych obecnie przedsiębiorstw. Zrozumienie zasad rządzących tamtejszą gospodarką było jednym z głównych powodów sukcesu takich firm jak Novatek czy Sistema. Działając na styku polityki i biznesu, ich właściciele dorobili się fortun, które w „normalnym świecie" byłyby niemożliwe do uzyskania.

Ewentualne zmiany na szczycie władzy w Rosji mogłyby mieć negatywne następstwa dla wielu obecnych oligarchów. Jednak z perspektywy przeciętnego obywatela mogłyby się okazać korzystne. Rosja potrzebuje zmian i modernizacji. Do tej pory ograniczały się one głównie do zapowiedzi reform oraz zwiększania wydatków społecznych?przed/po wyborach. Może się okazać, że władze rosyjskie na skutek presji społeczeństwa zaczną wdrażać obiecane reformy i uruchomią wielomiliardowe programy inwestycji infrastrukturalnych, o których się mówi od lat. Środki na ich finansowanie są, należy je teraz odpowiednio zagospodarować. System zamówień publicznych jest nieprzejrzysty i nieefektywny, w związku z czym kilka ostatnich lat zostało zmarnowanych. Przy okazji ostatnich protestów pierwszy raz od dłuższego czasu w Rosji pojawiła się pewna doza niepewności dotycząca przyszłego układu sił w polityce. Z pewnością ryzyko polityczne w Rosji nabrało nowego wymiaru dla inwestorów zagranicznych i w kolejnych miesiącach może mieć największy wpływ na zachowanie się tamtejszego rynku kapitałowego.

Kilka tygodni temu spotkałem się z przedstawicielami kilkunastu rosyjskich przedsiębiorstw z branży surowcowej. Zarządy tych spółek nie były w stanie odpowiedzieć na pytanie dotyczące perspektyw na rok 2012. Mając w pamięci kryzys roku 2008, spółki ostrożnie podchodzą do przyszłości. Jednak ich sytuacja różni się od tej sprzed trzech lat – wiele z nich zdążyło znacząco ograniczyć zadłużenie, co powinno je uodpornić na następstwa ewentualnego kryzysu.

Mimo obaw przedstawiciele tych spółek są dość spokojni o dalszy rozwój sytuacji na rynku surowców, ponieważ nikt nie posiada dużych zapasów. Niedobór surowców może więc sprawić, że nie dojdzie do drastycznego spadku ich cen, jaki miał miejsce choćby w 2008 roku, nawet w sytuacji załamania popytu. Prawdopodobny wydaje się kilkunastoprocentowy spadek cen podstawowych surowców, który negatywnie odbije się na marżach firm z branży. Rosjanie zdają sobie sprawę, że rok 2011 był dla nich wyjątkowy – pomimo słabości gospodarek krajów rozwiniętych oraz niepokojów na świecie ceny surowców były ponadprzeciętnie wysokie. Rok 2012 może stanowić duże wyzwanie dla rosyjskich firm, które już pogodziły się z wizją pogorszenia wyników w porównaniu z minionymi kwartałami.

Będą czekać do marca

Stopy zwrotu uzyskane z inwestycji w rosyjskie spółki w 2011 roku były mocno rozczarowujące. Indeks RTS stracił na wartości 21,9 proc. Straty na GDR-ach rosyjskich spółek były?jeszcze wyższe i wyniosły 25,8?proc. Pierwsze półrocze nie zapowiadało takiego rozwoju sprawy i zakończyło się 7,7-proc. wzrostem indeksu RTS. Jednak w drugim półroczu na skutek drastycznego pogorszenia nastrojów na giełdach i wzrostu awersji do ryzyka nastąpiła ucieczka kapitału z Rosji.

Nie ma w tym nic nietypowego: Rosja jako rynek o „wysokiej becie" cierpi ponad miarę w momencie dekoniunktury. Zastanawiający jest jednak fakt, że spadki te miały miejsce przy wysokich cenach ropy.

W przeszłości droga ropa zachęcała do lokowania kapitału w rosyjskich spółkach, w ostatnich miesiącach nie była wystarczającym argumentem dla inwestorów. Prawdopodobnie oczekiwania spadku cen ropy wystraszyły niektórych inwestorów.

Choć obecny poziom wycen jest niski (C/Z 2012 dla indeksu RTS wynosi 5,1, a dla Gazpromu nawet 3), wydaje się, że część inwestorów decyzje o ewentualnym kupnie akcji przełożyła na okres po marcowych wyborach prezydenckich. Wtedy łatwiej będzie określić skalę kryzysu w Europie oraz łatwiej skwantyfikować ryzyko wewnętrzne w Rosji. Być może do tego czasu ucichnie krytyka rządzących, a media przestaną się zajmować zagadnieniem stosowania botoksu przez premiera Putina, co jest punktem uwagi protestującej opozycji.

Obecnie wygląda na to, że w Rosji nie dojdzie do drastycznych przemian i zostanie utrzymany dotychczasowy (nie)ład. Jest to po części pozytywna informacja dla inwestorów, ponieważ wiedzą, czego można się spodziewać. Równocześnie bez zmian Rosjanie w dalszym ciągu będą marnować potencjał swojego kraju, co będzie miało niekorzystny wpływ na stopy zwrotu z inwestycji w rosyjskie spółki.

Analizy rynkowe
Polski rynek wciąż zyskuje bez euforii wśród inwestorów
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Analizy rynkowe
Lokomotywy z indeksu mWIG40 dały zarobić
Analizy rynkowe
Ewolucja protekcjonizmu od Obamy do Trumpa 2.0
Analizy rynkowe
Czy Trump chce wyrzucić Powella, czy tylko gra na osłabienie dolara?
Analizy rynkowe
Czy należy robić odwrotnie niż radzi Jim Cramer?
Analizy rynkowe
Niedźwiedzie znów są prowokowane przez byki. Koniec korekty?