Na podwyżki wynagrodzeń pracowników lub jednorazowe premie zdecydowały się w tym roku wszystkie największe krajowe spółki węglowe. Na wzrost płac wydadzą one w tym roku łącznie ponad 1,3 mld zł. Ale to nie jedyna bolączka górniczych firm, bo oprócz kosztów pracy rosną też koszty usług i maszyn górniczych, a także materiałów i energii. Utrzymujące się na wysokim poziomie ceny węgla powodują, że zarządy węglowych spółek mogą spać spokojnie. Jednak gdy czarne paliwo znów zacznie tanieć, wysokie koszty działalności staną się dla firm poważnym problemem.
Zaskakujące podwyżki
Pracownicy Jastrzębskiej Spółki Węglowej mogli liczyć w tym roku na 7-proc. podwyżki płac i jednorazowe premie, które w tym roku kosztować będą spółkę w sumie 557 mln zł. Wcześniej spółka zdecydowała też o wypłacie przed terminem zamrożonych w czasie kryzysu przywilejów górniczych. Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami przez okres trzech lat – poczynając od 2016 r. – w JSW miała zostać wstrzymana m.in. wypłata czternastej pensji i deputatu węglowego. DM BOŚ szacuje, że wycofanie się z umowy zawartej ze związkami zawodowymi oznacza dla spółki rezygnację z oszczędności sięgających 500 mln zł w samym 2018 r. Tym samym koszty wynagrodzeń w JSW wzrosną w tym roku o ponad 1 mld zł w porównaniu z rokiem 2017 r.
Dla analityków DM BOŚ tak duży wzrost płac był zaskoczeniem. – Szczególnie uderzyło nas, że spółka nie zdecydowała się podzielić swoimi zyskami z akcjonariuszami mniejszościowymi, wypłacając dywidendę, chociaż przyznała tak duże podwyżki górnikom, a jej bilans wykazuje wystarczającą zdolność. Ta sytuacja budzi w nas niemiłe zdziwienie – komentuje Łukasz Prokopiuk, analityk DM BOŚ.
Warto przy tym dodać, że działające w JSW związki zawodowe w czasie kryzysu na rynku węgla zgodziły się na spore wyrzeczenia skutkujące zmniejszeniem górniczych uposażeń. Jednak już w 2017 r. średnia płaca w tej spółce wynosiła 8,52 tys. zł i była o 30 proc. wyższa niż rok wcześniej.