Nowe przepisy dotyczące węgla sprzedawanego gospodarstwom domowym i małym kotłowniom miały na celu nie tylko poprawę jakości powietrza. Zakazały też wwozu na teren Polski surowca niesortowanego. A takie właśnie partie paliwa, gdzie zmieszane są węgle drobne z grubymi, w głównej mierze przyjeżdżają z Rosji. Przedstawiciele resortu energii niejednokrotnie podkreślali, że to pomoże ograniczyć import węgla. Tak się jednak nie stało. Z rynku dla klientów indywidualnych zniknęła za to część polskiego paliwa.
Wycofane z rynku
Z uwagi na nowe regulacje ze sprzedaży detalicznej całkowicie zniknął np. węgiel typu orzech z kopalni Bogdanka. Spółka zdecydowała się na taki ruch, bo niektóre partie surowca nie spełniały wymogów głównie z uwagi na wysoki poziom siarki. – Musimy pamiętać, że węgiel dla tej grupy odbiorców to zaledwie 1 proc. naszej rocznej sprzedaży. Ze względu na bardzo małą skalę nie ma to większego wpływu na nasze wyniki – przekonuje Artur Wasil, prezes Lubelskiego Węgla Bogdanka.
Weryfikacji paliwa, które trafia do gospodarstw domowych, musiały też dokonać inne spółki, w tym Tauron Wydobycie i Polska Grupa Górnicza. – W wyniku weryfikacji wycofano z oferty handlowej dla tej grupy odbiorców miały energetyczne niespełniające wymagań pod względem ich składu ziarnowego. Spółka podjęła w związku z tym działania w kierunku zakontraktowania dostaw tego węgla do innych segmentów rynku, w których możliwe jest jego użytkowanie – wyjaśnia Tomasz Głogowski, rzecznik PGG. Spółka nie musiała natomiast dokonywać zmian w ofercie węgla opałowego grubego i średniego. Z kolei Tauron do zamknięcia tego wydania gazety nie odpowiedział na nasze pytanie w tej sprawie.
Rekordowy import
Natomiast zagraniczny węgiel płynie do Polski w dużych ilościach. Tylko w listopadzie 2018 r., kiedy już obowiązywały normy jakości dla węgla, import czarnego paliwa sięgnął 1,66 mln ton, z czego z Rosji pochodziło 1,2 mln ton. W sumie od stycznia do listopada do kraju sprowadzono już rekordowe 17,9 mln ton węgla.
Według krajowych sprzedawców importerzy deklarują na granicy, że towar nie będzie sprzedawany bezpośrednio gospodarstwom domowym, ale pośrednikom. Taką interpretację przepisów uznaje zresztą sam resort energii. Wiceminister Grzegorz Tobiszowski w odpowiedzi na zapytanie poselskie wskazuje, że importerzy, deklarując „inne" przeznaczenie surowca, mogą go sprzedać pośrednikom, instalacjom powyżej 1 MW albo dokonać jego uszlachetniania na terenie Polski w celu sprzedaży do gospodarstw domowych.