Rentowności obligacji (i to nie tylko amerykańskich) pną się w górę, podobnie jak złoto, co pokazuje ogromną niepewność, co do inflacji. Wpływ na to ma niewątpliwie zagadka, jaką będą rządy Donalda Trumpa - do oficjalnego przejęcia władzy pozostał już tylko tydzień. Na razie wiele wskazuje na to, że pierwsze kilka dni może upłynąć pod znakiem dość radykalnych decyzji o wprowadzeniu wysokich stawek celnych. To podbija też awersję do ryzyka, gdyż inwestorzy obawiają się jak to wpłynie na zyski branż i kluczowe światowe gospodarki.
Na całym tym zamieszaniu cały czas zyskuje dolar. Dzisiaj ponownie najsłabszy jest funt, gdyż rynki finansowe mocno krytykują ruchy brytyjskiej minister finansów - para GBPUSD spadła do 1,2130 i jest na dobrej drodze do testowania minimów z jesieni 2023 r. przy 1,2030-50. Drugą najsłabszą walutą pośród G-10 jest dzisiaj euro, co jest wynikiem komentarza głównego ekonomisty ECB. Philip Lane dał do zrozumienia, że scenariusz dalszych obniżek stóp w strefie euro jest jak najbardziej słuszny. Rynek jest niemal pewien 25 punktowej obniżki na posiedzeniu 30 stycznia (90 proc. prawdopodobieństwa), a w perspektywie całego roku wycenia spadek stóp o 84 punkty baz. Tydzień temu było to jednak bliżej 100 punktów baz., co dawało cztery pełne obniżki stóp. Na drugim biegunie mamy lekkie umocnienie jena. Chociaż dzisiaj w Japonii jest święto, to widoczne są jeszcze echa ostatniej wypowiedzi przedstawiciela BOJ o możliwej podwyżce stóp w styczniu - posiedzenie mamy 24 stycznia. Nieco zyskuje też chiński juan, którego wsparły świetne dane o bilansie handlowym (nadwyżka w grudniu wyniosła 105 mld USD, a eksport przyspieszył do 10,7 proc. r/r).
W kalendarzu makro nie mamy dzisiaj istotnych danych. Rynki będą pozycjonować się pod inflację CPI z USA w środę, a także śledzić wszelkie wypowiedzi z otoczenia Donalda Trumpa, zwłaszcza, że już za tydzień dojdzie do formalnego przejęcia władzy przez jego administrację.
EURUSD - poniżej 1,02
Trend spadkowy na parze EURUSD trwa nadal, czego potwierdzeniem jest wybicie styczniowego dołka przy 1,0223, do czego doszło jeszcze w piątek po lepszych danych Departamentu Pracy. Te w połączeniu z sytuacją na rynku ropy, ale i przede wszystkim obawami, co do prezydentury Trumpa, podbija obawy, co do ścieżki inflacji. W efekcie oczekiwania, co do cięcia stóp przez FED przesunęły się na grudzień i pytanie, czy po danych CPI w środę nie będzie to już I kwartał 2026 r.?