W tle mamy ryzyko nowej odsłony konfliktu na Bliskim Wschodzie, jeżeli Izraelowi lub Iranowi w najbliższych dniach nazbyt puszczą nerwy. Na tym tle złoty wygląda jak oaza spokoju. Pośrednio to zasługa EUR/USD – słabość dolara napędzana oczekiwaniami co do awaryjnych cięć stóp procentowych przez Fed doprowadziła notowania tej pary w okolice 1,10 w poniedziałek. To dało stabilizację USD/PLN i ograniczone podbicie EUR/PLN, który wyszedł ponad poziom 4,30. Przewija się narracja, że złoty może dalej korzystać z tego, że RPP pozostanie jastrzębia jeszcze przez dłuższy czas. To jednak tylko cień prawdy – jeżeli USA rzeczywiście dotknie recesja, jak to niektórzy wskazują, to mocno straci na tym strefa euro i nasi krajowi decydenci będą chcieli wcześniej to wyłapać. Oczekiwania, ze w tym roku stopy się nie zmienią, mogą jednak sprawić, że rynek będzie oczekiwał agresywniejszego luzowania w Polsce w latach 2025–2026, co zresztą już zaczyna się dziać. Zniknie zatem argument za mocnym złotym. Ale czy w sytuacji, kiedy taki scenariusz stanie się coraz prawdopodobniejszy, to rynek nie zadziała wyprzedzająco i złoty znacząco się nie osłabi jesienią? Wiele może zależeć od tego, czy na rynkach pojawi się czynnik, który przekreśli szanse na scenariusz soft-landingu w amerykańskiej gospodarce w 2025 r.