Kampanie hakerskie są coraz bardziej wyrafinowane i celowane. Eksperci wskazują, że cyberprzestępcy stawiają na taktykę rozpoznania, analogiczną do tej stosowanej w świecie offline przez włamywaczy. Jak zauważa Michał Łabęcki z G Data Software, niezwykle rzadko wybierają dom na chybił trafił, a z reguły najpierw szukają słabych punktów i oceniają, gdzie można zdobyć najwięcej łupów przy minimalnym ryzyku i wysiłku. Nie inaczej wygląda to w przypadku cyberataków.
pracowników jako przyczynę „złapania się” na tzw. atak phishingowy podaje zmęczenie i rozproszenie uwagi – wynika z badań firmy Tessian Research.
– Część oszustów preferuje sprofilowane ataki, takie jak na przykład BEC (Business E-mail Compromise – red), bowiem przynoszą im najwyższe profity. W tym przypadku cyberprzestępcy wykorzystują prawdziwe dane właścicieli firm i osób z zarządów przedsiębiorstw, podszywając się pod nich i wysyłając e-maile do kontrahentów lub podwładnych – komentuje Łabęcki. – Wiadomości kierowane są najczęściej do księgowych, dyrektorów finansowych i przedstawicieli zespołów płatności. W e-mailach proszą m.in. o zmianę numeru rachunku do przelewu, pilne uregulowanie płatności na wskazany adres, a czasami dostęp do poufnych informacji – kontynuuje.
– o tyle – jak szacuje Perception Point – wzrosła w ciągu roku liczba ataków BEC wykorzystujących socjotechnikę w celu pozyskania wrażliwych informacji bądź wyłudzenia przelewów.
Taka metoda zdaje egzamin. BEC, czyli rodzaj oszustwa, w którym atakujący wykorzystują socjotechnikę w celu pozyskania wrażliwych informacji z danej firmy lub instytucji bądź wyłudzenia przelewów na wysokie kwoty, to dziś jedno z najszybciej zyskujących na znaczeniu zagrożeń. Z analiz Perception Point wynika, iż w ciągu roku liczba tego typu ataków skoczyła o 1760 proc.