W aukcji jest drogo, ale operatorzy grają dalej

Za kilka dni skończy się przerwa w licytacji częstotliwości LTE. Lista grających się nie zmieni, choć analitycy uważają, że już przepłacają.

Aktualizacja: 06.02.2017 20:23 Publikacja: 20.08.2015 06:17

Magdalena Gaj, prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej, pozostaje nieugięta.

Magdalena Gaj, prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej, pozostaje nieugięta.

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska Magda Starowieyska

Najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu po kolejnej już przerwie na uzupełnienie depozytu ponownie ruszy licytacja operatorów telekomunikacyjnych w ramach aukcji częstotliwości z zakresu 800 i 2600 MHz, zorganizowanej przez Urząd Komunikacji Elektronicznej.

Bez rezygnacji

Aukcja trwa mimo krytyki ze strony zarówno polityków (przepytał ich ostatnio PAP), jak i b. prezes UKE Anny Streżyńskiej. Magdalena Gaj, prezes UKE, w specjalnym komunikacie podkreśliła, że w urzędzie nie są prowadzone analizy mające na celu unieważnienie lub anulowanie aukcji. Wierzy ona, że skoro operatorzy licytują, to prowadzenie aukcji jest uzasadnione i nie można jej przerwać.

Ostatnio operatorzy, w tym Orange Polska, licytowali pasmo 13 sierpnia. Ważne najwyższe oferty uczestników aukcji przekroczyły tego dnia 6 mld zł. Zgodnie z dokumentacją aukcyjną od ogłoszenia przerwy mają oni pięć dni roboczych (do czwartku) na uzupełnienie depozytu (do 25 proc. sumy wszystkich ważnych ofert), a następnie po dwóch dniach rusza aukcja. Jeśli któryś z graczy nie wniesie w odpowiednim czasie odpowiednio wysokiego depozytu – zostanie zdyskwalifikowany.

Z rozmów, które przeprowadziliśmy, wynika, że żaden z dotychczas licytujących operatorów nie przymierza się do rezygnacji – przynajmniej na tym etapie – z udziału w batalii.

Przypomnijmy, że najdroższe pasmo – 800 MHz – licytuje czterech graczy: Orange, T-Mobile, Play i NetNet (kojarzony z Cyfrowym Polsatem), a pasmo 2600 MHz pięciu (jeszcze Polkomtel).

Drożej niż u bogatszych

Analitycy z biur maklerskich zajmujący się branżą telekomunikacyjną wskazują, że od pewnego czasu udział Orange Polska w aukcji nie jest już dla firmy opłacalny.

Takiego zdania jest m.in. Konrad Księżopolski, analityk BESI. Veronika Sutedja, analityk Erste Group, w raporcie, w którym obniżyła wycenę akcji Orange do 6,8 zł, zauważa, że ceny w polskiej aukcji są już relatywnie wysokie w zestawieniu z wycenami pasma w aukcjach w innych krajach Europy. Sutedja wylicza, że przy 1,1 mld zł za blok 800 MHz jeden megaherc w przeliczeniu na mieszkańca kraju kosztuje do przerwy 0,69 euro. Drożej było tylko w Austrii, Niemczech i Włoszech – wynika z tabeli, zaktualizowanej przez Sutedję. Przemysław Sawala- -Uryasz podkreśla, że jest drogo, tym bardziej że średnie ARPU (przychód od użytkownika) w Polsce jest kilkadziesiąt procent niższe niż np. w takich krajach jak Włochy.

Jednocześnie Erste nie spodziewa się, by Orange łatwo zrezygnował z aukcji, ponieważ ma relatywnie niewiele pasma. Erste uważa, że jeśli telekom opłaci rezerwacje, to w 2016 r. wypłaci dywidendę 0,25 zł na akcję. Z tym że operator obniży wypłatę z 0,5 zł, jeśli będzie musiał zapłacić za rezerwację, zgadzają się też inni analitycy.

Maklerzy dzielą się na tych, którzy wierzą, że uczestnicy aukcji licytują, by zdobyć pasmo, a sufit stanowią ich budżety, oraz zwolenników tezy, że jedna z firm spekulacyjnie podbija ceny. Do pierwszej grupy zaliczają się Włodzimierz Giller z DM PKO BP czy Sawala-Uryasz.

[email protected]

Technologie
Wirtualna Polska rośnie w turystyce
Materiał Promocyjny
Oto 6 ciekawostek, które warto wiedzieć o nowym Suzuki Swift
Technologie
AI pojawi się w szkołach. Będzie takim narzędziem jak kalkulator
Technologie
Software Mansion miało udane półrocze. Drugie też będzie dobre
Technologie
Aukcja pasma 700 MHz tuż tuż?
Technologie
Jest wezwanie na Comarch. Spółka zmieni właściciela?
Technologie
SimFabric znów ma umowę z koncernem Nvidia. Szaleństwo na akcjach