Deloitte opracował raport „Czy nadchodzi kres polskiego modelu górnictwa?", z którego wynika, że na całym świecie obserwowany jest wzrost kosztów branży wydobywczej i gwałtowny wzrost podatków i opłat, który dotyczy nie tylko polskich kopalń węgla kamiennego i miedzi. Zdaniem ekspertów Deloitte dodatkowe opłaty, które funduje kopalniom polski rząd, mogą znacząco ograniczyć konkurencyjność krajowego przemysłu wydobywczego.
Tomasz Konik, partner Deloitte uważa, że konsultacje nad ustawą o podatku od kopalin, obejmującego w pierwszej kolejności miedź i srebro trwały za krótko. - W trzy miesiące nie można przygotować dobrej ustawy, na to potrzeba przynajmniej roku - uważa. I zauważa, że obecnie tzw. efektywna stawka opodatkowania (ESO) dla KGHM wynosi prawie 50 proc. i to bez podatku od kopalin. - A by biznes był opłacalny ESO, udział płatności publiczno-prawnych wobec zysku brutto powinien mieścić się w przedziale 40-50 proc. - uważa Konik. Jego zdaniem rząd musi wziąć pod uwagę potrzeby inwestycyjne firmy, a także rynek pracy. - Można sobie wyobrazić, że KGHM po przejęciu Qiuadry staje przed wyborem eksploatacji złóż w Kanadzie, korzystniej opodatkowanych, i w Polsce. Gdy wybierze Kanadę, mogłoby nawet dojść w skrajnej sytuacji do zamknięcia którejś z kopalń pod Lubinem - uważa Konik. Deloitte pokazał w raporcie ESO dla miedzi w innych krajach. I tak w USA to podobnie jak u nas prawie 50 proc., w Peru 46,5 proc., w RPA 45 proc., a w Chile tylko 36,6 proc.
Z węglem kamiennym jest nawet gorzej. Na Ekonomia24.pl/wegiel pokazaliśmy wczoraj, że w 2011 r. kopalnie węgla kamiennego odprowadziły do budżetów państwa, gmin i ZUS rekordową sumę 9 mld zł. Dla nich relacja zobowiązań publiczno-prawnych do zysku brutto wynosi 260 proc.! Dal porównania KGHM w 2010 r. zapłacił 3,6 mld zł zobowiązań publicznoprawnych (nie ma jeszcze danych za 2011 r.), a gdyby dodać do tego podatek od kopalin na proponowanym obecnie poziomie 0,5 proc. byłoby to kolejne ponad 800 mln zł.
- Polskie założenia podatku od kopalin są inne niż na świecie. Tam podatek ten liczy się od dochodów lub zysku, u nas ma być od przychodu, masy surowca, co oznacza, że kopalnie będą go płacić nawet mając stratę, poza tym nie będą mogły go odpisywać od podstawy opodatkowania, a to dla nich podwójnie niekorzystne – tłumaczył Tomasz Konik. Dodał, że ustawa ta jest o tyle ważna, że jeśli potem te rozwiązania przełożyłoby się na inne paliwa – węgiel czy w końcu gaz łupkowy – ich konkurencyjność nie będzie już taka, jaka by mogła być, gdyby założenia podatkowe były inne. Zwłaszcza, że o ile górnictwo obroniło się przed podatkiem od wyrobisk (150 mln zł rocznie), to sektor węglowy od początku roku został objęty akcyzą. Co prawda polski resort finansów i tak zastosował bogaty katalog zwolnień z niej, ale mimo wszystko ci, których przepis dotknął, płacą za każdą tonę węgla o ok. 30 zł więcej. – A akcyzę na gaz będziemy mieć dopiero od listopada 2013 r. – przypomina Konik.
Zdaniem Agnieszki Walter, starszego menedżera Deloitte, kopalnie węgla cierpią też na wysokim podatku VAT. – kiedyś było to 7 proc., teraz jest stawka maksymalna – przypomina Walter. Według Tomasza Konika dyrektywa unijna daje nam możliwość objęcia węgla niższą stawką VAT, ale rząd raczej nie zdecyduje się na takie posunięcie, skoro i tak szykuje górnictwu kolejne podatki. Deloitte zwraca też uwagę, że polskie górnictwo ma wciąż problem kosztowy. W węglu kamiennym 51 proc. kosztów produkcji węgla to koszty pracownicze, w KGHM 28 proc. W KGHM zaś zużycie materiałów i energii to 51 proc., a w kopalniach węgla kamiennego 18 proc. Jak obliczył Deloitte w całej branży od 2003 r. koszty pracy wzrosły o 23 proc., amortyzacji, podatków i opłat o 30 proc., a zużycia materiałów i energii o 40 proc.