W całym roku będzie zysk

Dariusz Krawczyk | z prezesem Ciechu rozmawia Barbara Oksińska

Aktualizacja: 08.02.2017 13:19 Publikacja: 05.08.2013 06:00

W całym roku będzie zysk

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Czy Ciech najgorsze ma już za sobą?

Zdecydowanie tak, ostatni rok był przełomowy. Kiedy przyszedłem do spółki w maju ubiegłego roku, zastałem ją w fatalnej kondycji – ze spadającą rentownością, nieefektywną strukturą zarządzania, kłopotami praktycznie we wszystkich fabrykach. To wszystko skutkowało problemami finansowymi całej grupy i złamaniem kowenantów bankowych. Niewiele osób zdawało sobie wówczas sprawę, że Ciech od III kwartału 2012 r. tracił możliwość obsługi rat kredytowych. Naruszone kowenanty umowy kredytowej uniemożliwiały uruchomienie transzy pożyczki z EBOiR na wykup obligacji, których termin zapadalności mijał w grudniu. Dlatego konieczne były działania zmierzające do poprawy kondycji finansowej Ciechu. Wprowadziliśmy nowy model funkcjonowania grupy, stworzyliśmy m.in. centralny pion zakupów i sprzedaży, co wpłynęło na ograniczenie kosztów działalności od strony surowcowej oraz umożliwiło zarządzanie handlem produktami grupy. Poza tym w każdej ze spółek opracowaliśmy plan restrukturyzacji i poprawy efektywności. Systematycznie monitorujemy realizację tych inicjatyw.

Rynek uwierzył w Ciech na nowo.

I dlatego możliwe było przeprowadzenie emisji obligacji w kraju i zagranicą, a dzięki temu – restrukturyzacja zadłużenia. Bez tego wyprowadzenie firmy na prostą nie byłoby możliwe.

A dodatkowo do kasy spółki wpływać będą pieniądze ze sprzedaży aktywów, które nie są związane z główną działalnością Ciechu, czyli produkcją sody. Na część spółek zależnych już udało się znaleźć kupców. Ile ze sprzedaży aktywów planuje pozyskać Ciech?

Do tej pory znaleźliśmy inwestorów na takie aktywa jak Ciech Polfa, Boruta-Zachem Kolor, hutę  szkła w Pobiedziskach, Alwernię, czy część produkcji Zachemu - tę ostatnią transakcję wymusiły przyczyny zewnętrzne, związane z niewykonaniem umów dostawy aminy przez kontrahenta Zachem. Szacujemy, że w latach 2013 – 2014 wpływy ze sprzedaży aktywów sięgną 200 – 260 mln zł, nie licząc segmentu TDI oraz Organiki – Sarzyny.

Segment produkcji TDI (komponentu używanego do wyrobu m.in. pianek poliuretanowych wykorzystywanych w przemyśle meblarskim i motoryzacyjnym), stanowiący część biznesu zależnego Zachemu, udało się sprzedać za 43 mln euro koncernowi BASF. Natomiast kupnem Organiki zainteresowane są Zakłady Azotowe Puławy. Analitycy szacują, że umowa może opiewać na 300 – 500 mln zł. Kiedy spodziewa się Pan finalizacji transakcji?

Obecnie trwa badanie due dilligence spółki. Jeśli chodzi o termin, to wiele zależy od kupującego, do podpisania umowy może dojść jeszcze w tym roku. Nie jesteśmy jednak zdeterminowani, by tę spółkę sprzedawać za wszelką cenę. Dziś znajdujemy się w zupełnie innym miejscu niż jeszcze rok temu. Jak wspomniałem, każda ze spółek wdraża plan poprawy efektywności. EBITDA Organiki będzie więc z roku na rok dynamicznie rosła, a to oznacza, że w przyszłym roku będzie już wyceniana o wiele wyżej. W toku jest także sprzedaż naszych firm transportowych Transclean i Transoda. Pierwszą z tych firm zainteresowany jest zagraniczny inwestor, a dla drugiej mamy dwóch chętnych. Myślę, że do końca roku sfinalizujemy obie transakcje, oczywiście jeśli warunki proponowane przez inwestorów będą dla nas atrakcyjne.

A co z pozostałymi spółkami zależnymi, przeznaczonymi do sprzedaży, tzn. Vitrosilicon (producent wyrobów szklarskich i chemicznych) oraz Ciech Pianki (producent pianek poliuretanowych)?

Rozpoczynamy dopiero proces sprzedaży tych aktywów, do tej pory świadomie go nie przyspieszając. Po pierwsze, nie chcemy sprzedawać wszystkiego na raz. Po drugie, w przypadku tych spółek programy restrukturyzacyjne przynoszą bardzo dobre efekty, dlatego chcemy najpierw podreperować ich sytuację finansową i podnieść EBITDA. Jestem przekonany, że w 2014 roku uzyskamy za nie znacznie lepszą cenę niż byłoby to możliwe dzisiaj.

A wchodzi w grę sprzedaż zagranicznych fabryk w Niemczech i w Rumunii, które są obciążeniem dla wyników całej grupy?

Na razie skupiamy się na ich restrukturyzacji. W znacznie lepszej kondycji jest spółka niemiecka, która obecnie jest rentowna, ale pracujemy nad tym, by zwiększyć jej efektywność operacyjną. W tym celu będziemy zabiegać o niższe ceny gazu oraz o wykup elektrociepłowni, która zasila nasz zakład w parę i energię elektryczną. Gorzej sytuacja wygląda w Rumunii. Rejon, gdzie zlokalizowana jest nasza fabryka US Govora, jest pogrążony w kryzysie z powodu upadku dużego koncernu petrochemicznego Oltchim. Możliwość przywrócenia fabryce rentowności jest więc silnie uzależniona od otoczenia biznesowego, na które nie mamy wpływu.

Jaki jest związek pomiędzy upadłością Oltchimu a funkcjonowaniem US Govora?

Jesteśmy powiązani poprzez elektrociepłownię, która zasila wszystkie fabryki w okolicy. Istnieje bardzo poważne ryzyko, że w wyniku ostatecznego bankructwa Oltchimu siłownia ta zostanie zamknięta, co oznaczałoby dla nas kłopoty. Cały przemysł w regionie, w którym działa Govora, ma problemy, a nasz zakład jest jedynym, albo jednym z nielicznych, który wypłaca pensje na czas. Rozmawiamy właśnie z rumuńską stroną rządową o możliwym wsparciu naszej fabryki tak, by cały lokalny przemysł nie został zlikwidowany.

Chodzi o państwowe dotacje?

W grę wchodzą  wszystkie możliwości, także dofinansowanie. Wiemy, że rumuński rząd udzielał już takiej pomocy zagranicznym firmom i liczymy, że tak będzie i tym razem. W tej sprawie rozmawiać będziemy we wrześniu na szczeblu ministerialnym. Jesteśmy gotowi restrukturyzować zakład, poprawiać jego rentowność i dawać pracę miejscowej ludności, ale nie będziemy ratować całego regionu za wszelką cenę. To, co możemy zrobić, to podniesienie efektywności siłami własnymi, głównie poprzez renegocjację kontraktów i zmniejszenie kosztów funkcjonowania zakładu, w tym redukcję zatrudnienia.

Ale nawet jeśli uda się uratować US Govora, to poważną konkurencją dla tego zakładu są tureccy producenci sody, którzy zalewają południową Europę tańszymi produktami. Uda się wygrać z taką konkurencją?

To jest faktycznie poważny problem dla producentów sody z południowej Europy i to może osłabić naszą skłonność do utrzymywania zakładu w przypadku braku wsparcia rządu rumuńskiego lub nieracjonalnego zachowania lokalnych związków zawodowych.

Czy w takiej sytuacji znajdzie się chętny na zakup rumuńskiej fabryki? Jedna z gazet informowała niedawno o inwestorze z Turcji...

Była to klasyczna „kaczka dziennikarska".

A więc w czarnym scenariuszu po prostu zamknięcie fabrykę?

Jeśli nasze działania restrukturyzacyjne nie przyniosą zamierzonych efektów i jeśli sytuacja w regionie nie będzie dla nas korzystna, to nie będziemy mieli innego wyjścia.

Czy pomimo tych problemów w Rumunii i przy obecnej koniunkturze na rynku sody, uda się całej grupie zakończyć ten rok zyskiem?

Tak, w całym roku wyjdziemy na plus. Ciech dynamicznie wychodzi na prostą i to tempo jest niesamowite, jeśli weźmiemy pod uwagę to, co działo się ze spółką jeszcze rok temu. Już w I kwartale tego roku osiągnęliśmy 8-procentową rentowność operacyjną i 4,5-procentową rentowność netto. Takich wskaźników spółka nie miała nigdy. To prawda, że rynek dzisiaj jest trudny. Obserwujemy, podobnie jak inni producenci sody, spadek popytu na sodę, poza tym nasze przychody będą uszczuplone w wyniku sprzedaży biznesu Zachemu, która – jak wspominałem - okazała się konieczna głównie z przyczyn zawinionych przez nierzetelnych kontrahentów Zachemu, ale osiągamy bardzo dobre rezultaty związane z działaniami restrukturyzacyjnymi i dlatego jestem optymistą, jeśli chodzi o wyniki za 2013 rok.

Spółka odzyskała już trwałą rentowność netto?

Analizujemy teraz sytuację i myślę, że pod koniec trzeciego kwartału będę już w stanie powiedzieć, kiedy odzyskanie  rentowności netto będzie trwałe. Odzyskaliśmy jednak zdolność operacyjną i cały czas poprawiamy nasze parametry produkcyjne i finansowe, m.in. poprzez cięcie kosztów, w tym także zmniejszenie zatrudnienia. W ciągu ostatniego roku redukcje etatów, z przyczyn obiektywnych i w ramach realizacji planów restrukturyzacji, przekroczyły w całej grupie 20 proc. i szukamy dalszych możliwości. Dzięki emisji obligacji krajowych i zagranicznych, zapewniliśmy sobie finansowanie na dłuższy czas. Wskaźnik dług netto/EBITDA spadł z 3,5 do 3,1.

To wciąż dużo.

Tak, ale teraz będziemy już go stopniowo obniżać, bo nie mamy potrzeby dalszego zadłużania się. Mogę nawet powiedzieć, że Ciech ma nadpłynność finansową, co w przypadku tej spółki brzmi wręcz niewiarygodnie.

Nie trzeba będzie zadłużyć się nawet na rozbudowę zdolności produkcyjnych w Polsce? Projekt ma pochłonąć 230 mln zł.

Jesteśmy w stanie sfinansować tę inwestycję z własnych środków. Z projektem ruszymy, jeśli w Inowrocławiu zostanie utworzona Specjalna Strefa Ekonomiczna. Bez tego inwestycja nie osiągnęłaby zakładanej przez nas minimalnej stopy zwrotu. Liczmy na to, że decyzje w tej sprawie zapadną jeszcze w tym roku, a wtedy moglibyśmy ruszyć z budową w roku 2014. Nasze moce produkcyjne zwiększyłyby się w latach 2015 – 2016 o 200 tys. ton rocznie, z obecnych 2200 tys. ton.

Pomoże to wam utrzymać drugą pozycję w Europie pod względem wielkości produkcji?

Jeśli tureckim producentom sody uda się wdrożyć agresywny program inwestycyjny w Europie, jaki mają w planach na najbliższe lata, to spadniemy na trzecie miejsce. Najważniejsze jest jednak stałe zwiększanie rentowności Grupy, pozycja w rankingu wielkości produkcji jest dużo mniej istotna.

Z jednej strony mówi Pan, że popyt na sodę spada, a z drugiej Ciech szykuje się do zwiększenia mocy produkcyjnych. Czy to ma sens?

Rynek sody w naszej części Europy jest rynkiem lokalnym. Około 90 proc. towaru sprzedajmy w obrębie 500 km od naszych zakładów. I na tym obszarze nie mamy konkurencji. W tym roku nastąpiło osłabienie popytu, ale też ubiegłoroczna baza była wysoka. Pamiętajmy, że mieliśmy Euro 2012, które generowało duże zapotrzebowanie na szklane butelki. Branża szklarska to główny odbiorca naszej sody. W dłuższej perspektywie przewidujemy istotną poprawę koniunktury i wzrost zapotrzebowania na sodę. Jestem przekonany, że znajdziemy klientów na nasze produkty. Inaczej wygląda sytuacja na Zachodzie Europy, gdzie walka między producentami sody zaostrza się.

A nie obawia się Pan konkurencji za wschodnią granicą? W naszym sąsiedztwie Białoruś i Chiny zapowiadają wybudowanie fabryki sody z mocami produkcyjnymi rzędu 300 tys. ton.

O tej inwestycji słyszymy od lat, ale jak dotąd budowa fabryki jeszcze nie ruszyła. Wielkość planowanej produkcji jest zbyt mała, aby zakład białoruski mógł skutecznie konkurować z naszymi zakładami z Inowrocławia.

Skarb Państwa, który ma 38,72 proc. kapitału Ciechu, chce sprzedać swój pakiet akcji. Nie wyklucza, że do transakcji może dojść jeszcze w tym roku. Czy według Pana to dobry czas na sprzedaż walorów, czy może warto poczekać, aż spółka jeszcze poprawi wskaźniki i będzie droższa?

Decyzja w sprawie wyboru właściwego terminu i warunków transakcji należy do właściciela, czyli ministerstwa skarbu państwa. Moją rolą jest wypracowanie najsolidniejszych podstaw do podjęcia takiej decyzji.

Dariusz Krawczyk

kieruje Ciechem od maja 2012 r. W latach 2005–2011 pełnił funkcję prezesa chemicznego Synthosu.  Wcześniej związany był m.in. z Polskimi Sieciami Elektroenergetycznymi, PKN Orlen, Naftą Polską czy PKO BP. W swojej karierze był też członkiem wielu rad nadzorczych, w tym takich spółek jak KGHM, Rafineria Trzebinia, Warszawska Giełda Towarowa i Polimex-Mostostal. Jest absolwentem Politechniki Warszawskiej, ukończył ponadto podyplomowe studia, m.in. z zakresu zarządzania wartością firmy, w SGH.

Surowce i paliwa
Czy KGHM pozytywnie zaskoczy zyskami?
Materiał Promocyjny
Financial Controlling Summit
Surowce i paliwa
Redukcja emisji metanu jest trudna, a czasami niemożliwa
Surowce i paliwa
Ostatni tak dobry rok dla PGG. Nastaje zmierzch zysków górnictwa
Surowce i paliwa
Czy chiński wieloryb zdemoluje rynek miedzi?
Surowce i paliwa
Mimo kolejnych cięć wydobycia węgla kurs JSW rośnie
Surowce i paliwa
Orlen kupił udziały w norweskiej firmie Heimdall Power