Co łączy Hutę Łabędy, Zakład Wzbogacania Węgla Julian, Węglozbyt i Nadwiślańską Spółkę Energetyczną? Wydaje się z pozoru, że raczej niewiele, ale te spółki są już w składzie grupy kapitałowej katowickiego Węglokoksu, którym od kilku lat kieruje Jerzy Podsiadło. Choć sporą część swojego zawodowego życia spędził on w sektorze hutniczym, to przyznaje, że z górnictwem czuje się mocno związany. Podkreślał to wielokrotnie podczas barbórkowych uroczystości – za każdym razem dumnie paradując w galowym, górniczym mundurze. Dziś jego głównym celem jest doprowadzenie do giełdowego debiutu Węglokoksu. Ostrożne prognozy mówią już nie o połowie tego roku, ale raczej o drugiej połowie (ta ma przynieść odbicie na rynkach finansowych). Wiceminister skarbu Paweł Tamborski zapewnia jednak, że na pewno będzie to ten rok.
Jak skusi inwestorów?
– Jego pracę i osobę oceniam pozytywnie, przeprowadzone przejęcia prowadzą do budowy silnej grupy kapitałowej i dywersyfikują działalność spółki w przeddzień debiutu – mówi „Parkietowi" o szefie Węglokoksu jeden z analityków. Sam Jerzy Podsiadło również przekonuje, że w momencie spadku podaży węgla na eksport Węglokoks musiał znaleźć sposób na biznes.
Nie wszyscy jednak są aż takimi optymistami wierzącymi w powodzenie oferty, której wartość może wynieść ok. 0,5 mld zł („Parkiet" wycenia Węglokoks na ok. 1,6–1,8 mld zł).
– Perspektywy dla biznesu Weglokoksu na najbliższą przyszłość wydają się mało ciekawe: słaby popyt na eksport węgla, wyroby hutnicze dla sektora węglowego będą cieszyły się mniejszym zainteresowaniem w 2013 r., gdy kopalnie będą ograniczać inwestycje w związku z dekoniunkturą. Pewnie cena musiałaby być bardzo atrakcyjna, by zachęcić inwestorów do przyjrzenia się spółce o niepewnej przyszłości i niejednolitym biznesie – uważa Tomasz Duda, analityk Ipopema Securities. Co na to prezes?
– Raczej jest spokojny o powodzenie tej oferty i śpi spokojnie – mówi nam osoba zbliżona do sprawy. Tajemnicą pozostanie, czy równie spokojny był wówczas, gdy państwowy właściciel chciał, by Węglokoks ratował z tarapatów Katowicki Holding Węglowy. Do wielkiego mariażu nie doszło, ale to nie znaczy, że Jerzy Podsiadło z planów zaangażowania w wydobycie węgla kierowanej przez siebie spółki zrezygnował. Bynajmniej.