Panda bonds, czyli początek wielkiego zwrotu

W ślad za emisją naszego długu na chińskim rynku mogłyby pójść inne kraje regionu oraz duże spółki kontrolowane przez rząd.

Publikacja: 20.09.2016 14:27

Czy Szanghaj stanie się dla Polski podobnie ważnym rynkiem jak Londyn?

Czy Szanghaj stanie się dla Polski podobnie ważnym rynkiem jak Londyn?

Foto: Archiwum

Po obligacjach samurajskich, denominowanych w jenach, przyszła pora na papiery denominowane w chińskich juanach, czyli panda bonds. Papiery trzyletnie o wartości nominalnej 3 mld juanów (1,72 mld zł) z rentownością 3,4 proc. sprzedano pod koniec sierpnia chińskim inwestorom. Polska dokonała ich emisji jako pierwsza w Europie i wiele wskazuje, że na jednej aukcji juanowego długu się nie skończy. W ślad za naszym Ministerstwem Finansów mogą pójść inne kraje naszego regionu, a także duże spółki. Szlak został już przetarty. – Chiny są już teraz trzecim pod względem wielkości rynkiem obligacji na świecie, z bardzo dynamicznymi zwyżkami rok do roku. Krótkoterminowo pewnie nie będziemy mieli zalewu emisji dokonywanych przez polskie instytucje i firmy w Chinach, ale długoterminowo rola Chin w globalnej gospodarce i na rynkach finansowych będzie rosła. Jest to dobry krok ku temu, by na tego typu transakcje w przyszłości się otworzyć – mówi „Parkietowi" Piotr Dmuchowski, szef departamentu ds. współpracy z instytucjami finansowymi w HSBC Bank Polska, banku, który był jednym z głównych współorganizatorów emisji polskich panda bonds.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Tylko 149 zł za rok czytania.

Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com

Parkiet PLUS
Sytuacja dobra, zła czy średnia?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Parkiet PLUS
Pierwsza fuzja na Catalyst nie tworzy zbyt wielu okazji
Parkiet PLUS
Wall Street – od euforii do technicznego wyprzedania
Parkiet PLUS
Polacy pozytywnie postrzegają stokenizowane płatności
Parkiet PLUS
Jan Strzelecki z PIE: Jesteśmy na początku "próby Trumpa"
Parkiet PLUS
Co z Ukrainą. Sobolewski z Pracodawcy RP: Samo zawieszenie broni nie wystarczy