Choć na początku października, przy dominującym negatywnym nastawieniu i przekonaniu o nieuchronności pogłębienia spadków spodziewaliśmy się odbicia, obecnie coraz trudniej uzasadnić nam jego kontynuację. Z perspektywy technicznej ostatnie tygodnie przyniosły nam sesje pełne fenomenów – nie chodzi tylko o zapisany już złotymi zgłoskami wzrost amerykańskich indeksów po rozczarowującej publikacji wrześniowej inflacji, ale także np. reakcję na piątkowe dane z rynku pracy w ubiegłym tygodniu.

Pula cudów zaczyna się naszym zdaniem wyczerpywać. Naruszenie parytetu EUR/USD w otoczeniu, w którym Jerome Powell zapowiada wyższy poziom zakończenia podwyżek, a BoE prezentuje zdecydowanie gołębią retorykę, wyznaczając niejako ścieżkę dla EBC, wydaje nam się mało wiarygodne. Dodatkowo, a być może przede wszystkim, obecny sezon wyników firm w USA naprawdę nie dostarcza wielu powodów do radości. Jeżeli wzrost zysków spółek S&P 500 faktycznie wyniesie 2,2 proc., jak obecnie sugerują dane FactSetu, będziemy mieli do czynienia z rozczarowaniem. Jest to poziom zbliżony do oficjalnych oczekiwań, podczas gdy standardem jest ich wyraźne przekroczenie. Mamy także do czynienia z otoczeniem, w którym raporty spółek FAAMG, decydujących o sile amerykańskiego parkietu w ostatniej dekadzie, okazały się z perspektywy historycznej wyjątkowo słabe. Lekko pozytywną reakcję zdołały wykrzesać Apple i Microsoft, sprawozdania Amazona, Alphabetu (Google) i Mety Platforms (Facebook), zostały uznane za porażki.

Według danych FactSetu wyprzedzający wskaźnik cena/zysk dla S&P 500 przekroczył poziom 16. Zważywszy na dynamikę rewizji oczekiwań na przyszłe kwartały, która zaczęła w ostatnim czasie szybko przyspieszać, mamy do czynienia raczej z poziomem bliskim 17–17,5, a zatem bliskim długoterminowym średnim, które wydają się dobrym punktem odniesienia w sytuacji, gdy wysoka inflacja i poziom stóp procentowych czynią analogie do ostatnich lat niezbyt adekwatnymi.

Czy amerykański i globalne rynki akcji mogą dalej rosnąć? Jak najbardziej, ale niezbędne do tego jest, by publikowane w czwartek dane o inflacji w USA w końcu dały pierwszy od lipca pozytywny sygnał. Odporność rynku akcji na zachowanie długu jest w ostatnim czasie naprawdę imponująca, ale zbliżający się do końca rok przyniósł nam już dwa takie epizody, za każdym razem zakończone wyraźnym zwrotem w dół. Dopóki nie dojdzie do zwrotu oczekiwań co do dalszej polityki banków centralnych, ostatnie zwyżki wydają się mieć miejsce nieco na kredyt. Jego pula niestety zaczyna się wyczerpywać.