Komentarz poranny

Aktualizacja: 20.02.2017 20:40 Publikacja: 18.05.2007 08:29

Wczorajsza sesja w USA z pewnością nam nie pomoże. Indeksy zamknęły swoje

notowania niewielkim spadkiem wartości. W przypadku DJIA i SP500 było to

0,1%, a w przypadku Nasdaq 0,3%. Oczywiście serwisy prześcigają się w

wymienianiu powodów zamknięcia poniżej poziomu końcówki z poprzedniego

dnia, ale dobrze wiemy, że to nic nam nie powie.

Wczoraj publikowane były dane makro, które z jednej strony mogły cieszyć

(spadek liczby wniosków o zasiłek), a z drugiej martwić (LEI). Każdy

jednak wie, że wnioski nie są najlepszą metodą analizy rynku pracy. One

tylko dają pewien pogląd. Gdyby były wiarygodną wskazówką co do wartości

comiesięcznego raportu o stanie rynku pracy, to sam raport nie byłby taki

ważny, gdyż dałoby się go przewidzieć wcześniej. Niestety, tak dobrze nie

ma. Nie ma sensu prognozować dokładnej zmiany liczby miejsc pracy w

sektorze pozarolniczym na bazie cotygodniowych danych o wnioskach o

zasiłek. Te tygodniowe dane mogą jedynie pomóc (a i to nie zawsze

skutecznie) w ocenie, czy rynek pracy poddaje się jakiejś poważniejszej

zmianie. Ostatnie dane o wnioskach są uspokajające.

Trzeba też zauważyć, że wczorajszy spadek indeksu wskaźników

wyprzedzających w sumie nie miał aż tak złego wydźwięku. Owszem, jedynie

dwa z dziesięciu komponentów wzrosły, a były to ceny akcji i podaż

pieniądza. Niemniej warto pamiętać, że wczoraj dokonano także poważnej

rewizji poprzedniej publikacji. Zamiast wzrostu o 0,1% był wzrost o 0,6%.

Jak więc widać rewizja sprawiła, że sam indeks opublikowany wczoraj był

mniej więcej na tym poziomie, na jakim go oczekiwano.

Ciekawą sprawą w tych danych jest co innego. Po raz kolejny jeden z

komponentów LEI sygnalizuje pogorszenie się sytuacji na rynku

nieruchomości. Tym samym trzeba się liczyć z możliwością dalszego

osłabienia, a więc i utrzymywania się ujemnego wpływu tej części

gospodarki na dynamikę PKB. Żeby jednak nie było zbyt smutno w swojej

wczorajszej wypowiedzi szef Fed Ben Bernanke zawarł tezę, że rynek

nieruchomości stabilizuje się i nie wpłynie negatywnie na pozostałe części

gospodarki, a jego negatywny skutek dla wzrostu PKB maleje. Jak wiemy, na

rynku nie ma takiej pewności, a wręcz część analityków jest zdania, że

prawdziwie problemy z rynkiem nieruchomości dopiero nadejdą, gdy zacznie

kuleć konsumpcja.

Także my mamy dziś okazję zapoznać się z wypowiedziami szefa naszego banku

centralnego. Znając wcześniejsze wypowiedzi oraz nastawienie, można łatwo

przewidzieć, co prezes Skrzypek może nam powiedzieć. W wywiadzie dla Rzepy

sygnalizuje, że inflacja w najbliższych miesiącach będzie maleć, że

ostatnia podwyżka stóp to nie początek serii, ale próba stabilizacji

oczekiwań inflacyjnych. Prezes jest zdania, że w najbliższych 12

miesiącach nie zagrożenia wzrostem inflacji, a cel w tym czasie nie

zostanie przekroczony. Ja też mam taką nadzieję, choć niewykluczone, że by

to faktycznie zaszło, potrzebny będzie jeszcze jakiś ruch na stopach.

Prezes ponownie przypomniał, że podstawowym celem polityki pieniężnej jest

stabilność cen, choć szybko dorzuca, że nie można zapomnieć o wzroście

gospodarczym. No i mamy jeszcze ogólnik w kwestii euro, czyli że Polska

powinna wejść do strefy euro wtedy, kiedy będzie to dla niej najbardziej

korzystne. Czyli kiedy? Zdaniem prezesa NBP rok 2012 jest najwcześniejszą

możliwą datą.

Dzisiejsze notowania zaczniemy prawdopodobnie od spadku cen. Po pierwsze

to wynik sesji w USA, po drugie, obecnych minusów na tamtejszych

kontraktach indeksowych, po trzecie, lekkich spadków w Azji oraz po

czwarte, wczorajszego spadku pod poziom wsparcia i fakty

Komentarze
Indeksy w Warszawie w pogoni za kolejnymi rekordami
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Komentarze
Pewne prawidłowości
Komentarze
Wyższy cel?
Komentarze
Ulica panikuje
Komentarze
Wojna celna a decyzje banków
Komentarze
Trump nie blefował