Grupa Żywiec podjęła decyzję o zamknięciu browaru w Leżajsku, który produkował jedynie markę Leżajsk. Browar zniknie, ale marka pozostanie – produkcję przejmą inne zakłady grupy, których zostaną jeszcze cztery. Jednak kłopoty zakładu – o jego zamknięciu w branży mówiło się od kilkunastu lat – nikogo w branży nie dziwią, bo wszystkie browary walczą dziś o klienta, a ten zaczyna oszczędzać.

Żywiec tłumaczy decyzję o zamknięciu Leżajska inflacją i rosnącymi kosztami produkcji w branży. Na rynku jest ok. 5 mln hl nadprodukcji piwa, a sam Żywiec swoją nadprodukcję szacuje na 2,4 mln hl.

– Rynek skurczył się o 3 mln hl, a możliwości produkcyjne są pewnie o 10 mln hl większe niż potencjał rynkowy – komentuje Andrzej Olkowski, wiceprezes Browaru Kormoran i prezes Stowarzyszenia Browarów Regionalnych. Źródło kryzysu jest raczej w niemonitorowanej branży HoReCa, czyli m.in. w gastronomii, która boryka się z błyskawicznie rosnącymi kosztami działalności w warunkach kryzysu gospodarczego. Z jednej strony spada siła nabywcza klientów, a z drugiej zmieniają oni swoje nawyki i oszczędzają na rozrywce na mieście. Do czasu pandemii rynek HoReCa wypadał podobnie jak sprzedaż sklepowa, jednak od trzech lat gastronomia walczy z kolejnymi kryzysami.

Obraz sprzedaży piwa w sklepach jest mieszany. Według firmy CMR wynik z zeszłego roku w porównaniu z 2021 r. jest dość stabilny – nastąpił spadek wolumenu sprzedaży piwa o 0,1 proc. w kanale sklepów małoformatowych do 300 mkw. Jednak wobec 2020 r. widać spadek wolumenu blisko o 7 proc. Nielsen obliczył, że w ub.r. wartość sprzedaży wzrosła o ok. 10 proc., do 21,2 mld zł, jednak był to tylko efekt inflacji. W branży słychać już głosy, że koniec działalności może czekać również inne browary.