Przez kilka godzin dzisiejszej sesji akcjami Wilbo nie handlowano. Chętnych do sprzedaż było bowiem tak wielu, że notowania nie mogły się otworzyć. Ostatecznie na drugim fixingu kurs zanurkował aż o 55 proc. do 0,09 zł.
To reakcja na podaną wczoraj wieczorem informację o złożeniu przez zarząd do Sądu Rejonowego w Gdańsku wniosku o ogłoszenie upadłości likwidacyjnej Wilbo.
– Od 2010 roku sytuacja spółki stopniowo się pogarszała. Nałożyło się na to nieudane przejęcie Prorybu. Trudno natomiast powiedzieć, dlaczego zarząd zdecydował się na wnioskowanie o upadłość likwidacyjną. Być może taka decyzja wynikała ze stanowiska głównych wierzycieli – zastanawia się Adam Kaptur, analityk Millennium DM.
Wilbo zakończyło 2011 r. stratą przekraczającą 28,2 mln zł, wobec 14,8 mln zł na minusie w 2010 r. Przychody obniżyły się do 147,7 mln zł, ze 162 mln zł.
Ratunkiem dla Wilbo miała być fuzja z Seko. Ale okazała się niewypałem. W efekcie Dariusz Bobiński oraz Waldemar Wilandt, najwięksi akcjonariusze Wilbo, kilkanaście dni temu odstąpili od porozumienia, winą za zerwanie umowy obarczając Seko. Złożyli nawet wniosek do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez wiceprezesa Tomasza Kustrę (wywodzi się z Seko).